wtorek, 11 marca 2014

Wiadomość


Rozdział I



Dochodziło południe, gęste czarne chmury nadciągały z zachodu nad Konoha-Gakure. Była wiosna, lecz niska temperatura, duża wilgotność powietrza i silne podmuchy wiatru wyginające korony drzew zapowiadały nadejście burzy.


W wiosce ukrytej w Liściach, zwanej częściej Konohą, jedną z głównych uliczek szybkim krokiem przemknęła różowowłosa kunoichi. Mroźny wiatr muskał jej delikatne ciało, a włosy szalały we wszystkie strony pod jego wpływem. Jednakże ona nie zwracała na to najmniejszej uwagi, gdyż śpieszyła się do najwyższego budynku w wiosce. Po drodze nie dojrzała ani jednej duszy. No może ze dwie, które szybko uciekały z powodu uporczywej i porywistej wichury. Większość mieszkańców w takiej chwili siedziała w domu, w ciepłym i przytulnym pomieszczeniu, wszystko to z powodu nadchodzącej nawałnicy, którą to można było wyczuć w powietrzu.

Z każdym krokiem zbliżała się do swojego celu. Gdy jej soczyste zielone oczy dostrzegły już schody prowadzące do budynku z napisem "Ogień", czym prędzej wbiegła po nich na samą górę. Całą drogę zastanawiała się z jakiego powodu została wezwana. Wiedziała, że to poważna sprawa, a może nawet misja, którą Czcigodna jej powierzy. To musiało być coś ważnego, bo nie z byle powodu jej dobry kolega Kotetsu, który miał dzisiaj pomagać Hokage w segregowaniu dokumentów, wtargnął bez pukania do jej domu, żeby przekazać jej,  że natychmiast ma zjawić się u Gondaime. Przeprosił ją za nagłą i niespodziewaną wizytę, tłumacząc się tym, że jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. 

Już niewiele myśląc, stanęła przed wielkimi drzwiami, ale za nim nacisnęła na złotą klamkę, westchnęła głośno, bo w końcu nie wiedziała co ją czeka po przekroczeniu progu. Zmarszczyła brwi i pewnym krokiem weszła do gabinetu Hokage.

- Tsunade-sama wzywałaś mnie? - Pytając spojrzała na Wielmożną, która stała przy wielkim oknie wpatrzona w krajobraz Wioski Ukrytej w Liściach. Pogoda nie zmieniła się przez ten czas. Z daleka nadal było widać gęste chmury, które zbliżały się w bardzo szybkim tempie. Gałęzie drzew obijały się o okna, pojedyncze krople deszczu zaczynały uderzać w parapet. Wiatr mocno wiał, aż szyby w oknach dźwięczały. Nagle gdzieś w oddali z gęstych, czarnych chmur błysnęło, a po chwili do uszu doszedł odgłos głośnego grzmotu.

Hokage zdawała się lekko zdenerwowana, co sugerowało przygryzanie przez nią paznokcia. Zawsze tak robiła gdy była niespokojna i coś ją trapiło. To był jej nawyk, którego nie umiała się oduczyć.
- Tak - wymamrotała po dłuższej chwili.
- Haruno Sakura, byłaś uczennicą jednego z Legendarnych Sanninów, w dodatku jesteś najlepszą kunoichi i medycznym ninja w wiosce. Twoje umiejętności powoli prześcigają nawet mnie, Piątą Hokage - dodała.
Zielonooka patrzyła na nią z wyczekiwaniem. Nie wiedziała o co jej chodzi, ale widać było, że Tsunade jest czymś zaniepokojona. Zmarszczyła brwi i wysłuchiwała dalej.

- Wiem, że czekałaś na ten dzień od 4 lat. Zresztą Twój przyjaciel z drużyny także. Doszły do mnie informacje, że na polach w Kraju Ognia doszło do starcia Killera Bee z członkami Akatsuki. Jak wiadomo, organizacja ta chce schwytać wszystkich jinjuuriki. Mają już siedem bijuu, a teraz próbują dorwać ośmioogoniastego. Ale nie to powinno Cię interesować najbardziej. - Odwróciła się i zmierzyła ją wzrokiem, po czym dodała:
- Jednym z członków Akatsuki jest Uchiha Sasuke.

Jej źrenice rozszerzyły się kiedy usłyszała te słowa. To prawda, odkąd ostatni raz widziała go w tajnej kryjówce Orochimaru, minęły 4 lata. Po tym spotkaniu jedyną rzeczą jaką usłyszała na jego temat było, to, że w końcu udało mu się spełnić swój cel i zabić Itachiego. Miała nadzieję, że po tym wydarzeniu wróci do wioski, lecz on wstąpił do Akatsuki i wykonał nieudaną próbę schwytania Hachibiego. Następnie przeprowadził najazd na Szczyt Pięciu Kage. Na szczęście nie udało mu się wtedy nikogo  zabić, lecz w tym starciu pozbawił Raikage lewej ręki. Ale żeby stanąć na polu bitwy ze wszystkimi Kage? Co on chciał udowodnić tym posunięciem? Tysiąc myśli na minutę kłębiło jej się w głowie, lecz z tego stanu wybudziła ją Hokage, kontynuując:
- Eh wiem, że mogę tego żałować, że wybieram akurat was, ale...

Mówiąc to opadła bezradnie na fotel.  Po dłuższej chwili zastanowienia poprawiła się, zmarszczyła brwi i dodała już nieco pewniej:
- Właśnie z jego powodu przydzielam wam tą misję. Poza tym zdaję sobie sprawę, że chcecie porozmawiać z Sasuke i wybadać na czym stoicie, więc od siebie dodam tylko tyle, żebyście uważali na siebie. Zwłaszcza Ty, Naruto.

Różowowłosa zdezorientowana odwróciła się i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że za nią w drzwiach stał jej przyjaciel z drużyny. Naruto patrzył przenikliwie na nią swoimi lazurowymi oczyma. Zacisnął obie pięści, po czym przekierował swój wzrok na Piątą i powiedział:
- Dzięki Babuniu, obiecuję, że Cię nie zawiodę!

Hokage uśmiechnęła się do siebie. Wiedziała, że jak blondyn coś obiecuje, to bierze to sobie do serca. Nie rzuca słów na wiatr. Właśnie taki był Uzumaki Naruto. Może nie grzeszył inteligencją, ale dane słowo umiał dotrzymać. Bo przecież taka jest jego droga ninja. Co miał w zwyczaju nieustannie powtarzać.
- Wyruszacie natychmiast! Do drużyny dołączam jeszcze Sai'a i Kakashiego. Hatake pełni dowództwo. Macie nie dopuścić do schwytania ośmioogoniastego i wrócić z nim całym i zdrowym tutaj, do Konoha-Gakure - powiedziała na zakończenie.
- Hai! - Przytaknęli i czym prędzej opuścili gabinet Wielmożnej.

Zeszli szybko na dół żeby spotkać się z pozostałą dwójką towarzyszy. Po przedyskutowaniu paru szczegółów na temat szyku w jakim będą się poruszać, wyruszyli na upragnioną misję...


                                                                                                                                
                                                                                                                                

  
Od autora: Małe sprostowanie, moja opowieść obejmuje wszystko do chwili zamachu Sasuke na Szczyt Pięciu Kage, z tym małym wyjątkiem, że Danzou żyje. Zdołał uciec, lecz z powodu oszustwa jakiego wtedy dokonał odstąpiono go od tytułu Hokage.
Sakura ma w tej chwili 20 lat i jest ordynatorem oddziału szpitalnego. Jej umiejętności prześcignęły Tsunade i wszystkim mieszkańcom Konohy jest dobrze znana jako jej "prawa ręka".

Ten rozdział jest celowo taki króciutki, gdyż chciałam najpierw sprawdzić czy ktoś się w ogóle zainteresuje tym opowiadaniem. Dlatego też bardzo proszę o komentarze i oceny. Oczywiście warto byłoby dowiedzieć się nad czym mam popracować. Bez obaw, następne posty będą dużo dłuższe (mam już nawet kilka rozdziałów napisanych w wordzie) xD  A tak poza tym to mam nadzieję, że choć trochę zachęciła Was ta historia i spodobają Wam się dalsze rozdziały :) Pozdrawiam!