wtorek, 8 lipca 2014

Gra

Rozdział VII




Stała w łazience naprzeciw wielkiego, zdobionego lustra. Jej szmaragdowe tęczówki mierzyły w nim swoje odbicie. Następnie jej wzrok powędrował na odzienie, które było zabrudzone, a w niektórych miejscach rozerwane. Od czasu walki na Polach Kraju Ognia nie zmieniła swojego ubioru, więc to, że jest w takim stanie, wcale ją nie dziwiło. Wzięła do ręki grzebień, który leżał na ladzie, ściągnęła ochraniacz z głowy i kilka razy przeczesała swoje długie, błyszczące różowe włosy. W tej właśnie chwili wydawało jej się, że usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi.
~To pewnie ten rekinowaty z kolacją.~ pomyślała i czym prędzej wzięła do ręki opaskę z blaszanym przodem, na którym widniał znak Wioski Ukrytej w Liściach. Założyła ją na środek głowy jak to miała w zwyczaju i weszła do pomieszczenia obok, którym była sypialnia Uchihy. Rozejrzała się dookoła szukając białowłosego, ale zamiast niego dostrzegła inną osobę, która to siedziała na brzegu łóżka.
- Musimy porozmawiać – powiedział.

Była pewna, że ową osobą będzie Suigetsu, jakże się zdziwiła gdy zobaczyła, że to jednak Sasuke do niej przemówił. Ale mimo wszystko cieszyła się, że do niej przyszedł, bo sama chciała z nim odbyć konwersację. Już wcześniej to postanowiła, ale najpierw musiała ułożyć sobie w głowie to co miała mu do powiedzenia.
- No właśnie. Też chciałam przyjść do Ciebie w tej sprawie – powiedziała, po czym wzięła głęboki oddech i dodała:
- Może ja zacznę. Sasuke dobrze wiesz, że Naruto i ja martwimy się o Ciebie. Od kilku lat szukamy Cię, by z powrotem sprowadzić Cię do wioski. Mimo, że tyle czasu minęło nie poddajemy się i ciągle wierzymy. Dalej chcemy żebyś wrócił – powiedziała stanowczo, a jej oczy spojrzały prosto w jego tęczówki. Widząc, że ten bacznie ją lustruje i  z uwagą słucha każdego wypowiedzianego słowa, postanowiła wykorzystać sytuację i posunąć się dalej:
- Zabiłeś Orochimaru, a później dokonałeś upragnionej zemsty, o której to śniłeś i która przysłoniła Ci oczy. Dlaczego więc nie wróciłeś do Konohy?!
- Bo nic tam na mnie nie czeka – odpowiedział z suchością w gardle, tak jakby jej słowa nie zrobiły na nim wrażenia.
- Nic? A my, Twoi przyjaciele?!

Jednak on nie odpowiedział. Siedział tak jeszcze przez krótką chwilę, po czym wstał na równe nogi, ale zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, różowa nie wytrzymała i przerwała mu wykrzykując:
- Przecież zabiłeś Itachiego! Dokonałeś zemsty! Jego już nie ma! Więc co masz zamiar teraz zrobić?!
Słysząc jej krzyki zacisnął mocno pięści, po czym gwałtownie przygwoździł ją do ściany i obdarował morderczym spojrzeniem. Jego ramię mocno zaciskało szyję kunoichi, tak, że ta nie miała swobodnego dopływu powietrza. Przyciśnięta do ściany ledwo co dotykała koniuszkami palców u nóg podłoża.
- Nigdy więcej nie wypowiadaj się tak o moim bracie! – warknął wściekle w jej stronę, po czym rozluźnił uścisk.
Różowa po tym incydencie osunęła się po ścianie i odruchowo złapała się za obolałe miejsce. Głośno dysząc próbowała złapać oddech. Podniosła głowę i tym razem już bez strachu, jak to miało miejsce przy ich szamotaninie, a z zaciętością spojrzała w kare tęczówki. Nie wiedziała dlaczego tak wybuchowo zareagował. Przecież niedawno nienawidził całym sercem swojego starszego brata. Pragnął jego śmierci. Po to właśnie żył. Jak sam mówił był mścicielem, który musi dokonać zemsty. A teraz nagle to się zmieniło? Jaki to ma sens? Przecież chciała tylko nakłonić go do wyjawienia swych zamiarów, by w końcu mieć odpowiedź na jedno z pytań. A teraz nie dość, że pogorszyła relację między nimi, to jeszcze dodała na swojej liście kolejne nurtujące pytanie: Co się zmieniło w nastawieniu Sasuke do Itachiego?
- Aż wierzyć się nie chce, że miałem zamiar zaproponować ci wstąpienie do Taki – mruknął pod nosem.
- Wstąpienie do Taki? – powtórzyła niedowierzającym głosem.
- Tak... Muszę przyznać, że od naszego ostatniego spotkania Twoje umiejętności się podniosły. Nie miałem pojęcia, że jesteś medycznym ninja – oznajmił kruczowłosy.
- Twoje zdolności mogą nam się przydać. Zwłaszcza w dotarciu do mojego celu. – uśmiechnął się szatańsko w stronę zdezorientowanej kunoichi.

Nie mogła w to uwierzyć. Sasuke Uchiha chciał żeby wstąpiła do jego drużyny? Przecież kilka lat temu sama mu to zaproponowała, ale wtedy nie chciał wziąć jej ze sobą, więc co się do tej pory zmieniło? Miała mętlik w głowie. Coraz więcej pytań kłębiło się w jej myślach, na które nie znała odpowiedzi. Po chwili zamyślenia w jej głowie pojawił się obraz. Obraz, który utkwił w jej wspomnieniach już chyba na dobre.
Był to Naruto wyruszający na misję razem z Nejim, Choujim, Kibą i Shikamaru. Mieli jeden cel: odnaleźć Sasuke i wrócić z nim do wioski. Pamiętała jak w geście dłoni blondyn przysiągł jej na swoje życie, że sprowadzi Uchihę z powrotem. To było jego przyrzeczenie, które do dnia dzisiejszego jest aktualne. Nienawidziła siebie za to, że doprowadziła do takiej sytuacji. Wtedy tylko płakała i błagała o pomoc. Uwiesiła się na nim i zrzuciła mu wszystko na głowę, a sama niczego nie zrobiła. Ale teraz będzie inaczej. Sama zaryzykuje własne życie, by wrócić do wioski z Sasuke. W końcu nie będzie stać bezczynnie i przyglądać się wszystkiemu z boku, polegać tylko na innych. Będąc w Tace spróbuje wszystkich sposobów by go przekonać do powrotu. A nawet jeśli jej się to nie uda, to zrobi wszystko żeby dowiedzieć się jaki jest jego cel  i po co jest mu potrzebna jej pomoc. Będzie grać dwie role - sprzymierzeńca Uchihy, a tak naprawdę będzie szpiegiem dla Konohy. Mimo, że wiele będzie ją to kosztować to zbierze jak najwięcej informacji, by po powrocie do wioski przekazać je Piątej Hokage. W końcu nadeszła jej kolej, żeby się wykazać.
- Zgodzę się pod paroma warunkami – odpowiedziała.
- Nie ty tu wydajesz rozkazy – powiedział na odchodne kruczowłosy, mijając ją, by następnie skierować się do wyjścia.
- Po pierwsze i najważniejsze: Masz mi powiedzieć jaki jest Twój cel! Do czego dążysz, co masz zamiar zrobić! – kontynuowała, nie zważając na jego wcześniejsze słowa. Jej głos był stanowczy i pewny siebie.

Przystanął w drzwiach i analizował w głowie wypowiedziane przez nią słowa. Stał do niej plecami, a ona do niego bokiem. Wzrok miał spuszczony i wydawałoby się, że nieobecny. Nie lubił jak ktoś mu się sprzeciwiał, a tym bardziej mówił do niego takim tonem. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Zastanowię się – wymamrotał pod nosem, ale nawet nie zwrócił się w jej kierunku i nie raczył obdarzyć spojrzeniem. Wyszedł zamykając za sobą drzwi i pozostawiając różową samą w pokoju.

Szedł w półmroku, długimi, krętymi korytarzami. Droga była oświetlona tylko przez pojawiające się co kilka metrów na ścianie pochodnie. Ich ogień po wpływem lekkiego podmuchu wiatru tańczył we wszystkie strony, zmieniając cienie na twarzy kruczowłosego.
Był zamyślony, nie wiedział, czy dobrze robi ulegając swoim podwładnym i proponując starej towarzyszce wstąpienie do grupy. Ponadto słysząc jakie ta zażądała warunki, od razu powinien odrzucić jej członkostwo w Tace. Jednakże w czasie ich rozmowy, w jego głowie zrodził się plan. Plan, który będzie zakładać wywiązanie się z „umowy”, a zarazem wykorzystanie jej umiejętności medyka do jego własnych celów. Nagle przystanął przed dębowymi drzwiami, przez krótką chwilę przyglądał się im uważnie, jakby było w nich coś interesującego. Potrząsnął gwałtownie głową, po czym spuścił wzrok kierując go na klamkę. Westchnął ciężko i nie zważając na to, że wypadałoby najpierw zapukać, chwycił za klamkę i wszedł bez oporu do środka.
- Suigetsu rusz się! Przejdź do pokoju obok i posprzątaj tamte graty! – powiedział stanowczo. Białowłosy leżał wygodnie na łóżku i oddawał się ulubionemu hobby, czyli polerowaniu swojego miecza – Kubikiribōchō. Jego purpurowe tęczówki szybko przekierowały się na szefa, stojącego w drzwiach i czekającego na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
- Hę? Po co? – spytał zdziwiony, po czym leniwym ruchem odłożył na bok swój jakże cenny miecz.
- No jak to po co? Najpierw z Juugo mnie do czegoś przekonujecie, a potem udajesz, że nie wiesz o co chodzi?
- O! To jednak się zgodziła?! - Z niedowierzania, aż stanął na równe nogi.
- Taaa. A teraz rusz się! Jak wrócę, ma tam lśnić. To będzie jej pokój – powiedział z obojętnością, po czym odwrócił się na pięcie.
- No to będzie ciekawie – podsumował, uśmiechając się do samego siebie.


~***~

Od ostatniej rozmowy z liderem Taki, różowa nudząc się w pokoju, postanowiła chwycić jedną z książek, które to ładnie prezentowały się na najwyższej półce. Jej wzrok przykuł uwagę tytuł podręcznika „Medyczne ninjutsu, które każdy powinien znać”. Wzięła do ręki owy przedmiot i usiadła wygodnie na łóżku. Otworzyła książkę na przypadkowej stronie, by następnie zagłębić się w jego treść. Po przeczytaniu kilku stron, stwierdziła, że jest tam wiele błędów, które z łatwością wychwyciła swoim lekarskim okiem. Niedociągnięcia były spowodowane tym, że książka miała stare wydawnictwo, a z biegiem czasu zaprzestano korzystać z niektórych tu wymienionych technik z powodu efektów ubocznych lub wymyślając nowe, lepsze justu, które mogło spokojnie zastąpić to pierwsze. Nie była świadoma tego, że od chwili gdy chwyciła za lekturę, minęło dobre kilka godzin. Z oczytania dopiero wyciągnęło ją gwałtowne szarpnięcie za klamkę i skrzypnięcie otwieranych drzwi sypialni, w której się znajdowała. Jej szmaragdowe tęczówki ukierunkowały się na dwie postacie, które stały u progu.
- Sakura, pójdziesz teraz z Suigetsu do swojego nowego pokoju – powiedział ozięble spadkobierca sharingana, wskazując palcem na osobę, która stała tuż za nim.

Zerknęła okiem na postać białowłosego, który swoimi purpurowymi oczyma lustrował całą sylwetkę kunoichi, z góry do dołu. Jego kąciki ust powędrowały ku górze, odsłaniając tym samym ostre jak brzytwa, rekinie zęby.
Sakurę ten widok odrobinę przeraził. Prawda była taka, że owy mężczyzna nie wyglądał na wielkodusznego. Jego budzący strach uśmiech i przenikliwe oczy wskazywały bardziej na to, że ma niecne zamiary. Jej wzrok wrócił z powrotem na posturę Uchihy.
- Czyli jednak przystałeś na mój warunek? – spytała.

Lecz on puścił to pytanie mimo uszu. Wkroczył pewnym krokiem do środka swojej sypialni, robiąc przejście w drzwiach. Jego chłodny wzrok powędrował na nią, czekał kiedy ta wykona jego rozkaz i w końcu wyjdzie z jego pokoju.
- Mam jeszcze jeden warunek – dodała po krótkiej chwili milczenia. Zdecydowanie i z zawziętością wgłębiła się jeszcze bardziej w czerń jego oczu.
- Chcę wysłać list do Naruto, w którym będzie zawarte z kim jestem.

Suigetsu słysząc te słowa poszerzył swój uśmiech, a nawet odważył się przez krótką chwilę zaśmiać. Jednakże nie skomentował tego, mimo, że wiele słów nasuwało mu się na język. Cierpliwie czekał na reakcję szefa.
- Chyba oszalałaś?! – spytał lakonicznie Sasuke. – Myślisz, że Ci na to pozwolę?!
– Nie chce, żeby się o mnie martwił. – odparła ze spokojem. – A co do Twojego pytania, to myślę, że tak, bo to Ty go wyślesz. Jeśli chcesz to możesz nawet sprawdzić jego treść. A nawet zmienić, byleby nie naruszyć jego kontekstu. - Mierzyli się wzajemnie wzrokiem tak jakby grali w grę, która polegałaby na tym, kto pierwszy ulegnie drugiej osobie.
- No dobra. A teraz moje warunki – odpowiedział z szatańskim uśmiechem.

Na twarzy różowej wymalowały się pytajniki. Przecież nie było mowy o jego zasadach. To ona miała dyktować tu warunki. Jednak nie przerwała mu, gdyż była ciekawa co ten wymyślił.
- O moim celu dowiesz się dopiero po powrocie z misji Karin i Juugo. Ponadto masz zakaz opuszczania kryjówki, a każdy Twój ruch będzie obserwować Suigetsu. Nie mogę pozwolić na to, żebyś dowiedziała się jaka jest nasza lokalizacja. Wykonujesz każdy mój rozkaz... i nie zrzędzisz.

Haruno chwilę analizowała w głowie wszystkie słowa wypowiedziane przez lidera Taki. Zastanawiała się czy dobrze robi pakując się w tą sprawę. Wiedziała, że nie będzie łatwo bawić się w tą grę, bo to właśnie Uchiha ustalał zasady jej udziału, a go będzie ciężko przechytrzyć. Jednak taka szansa nadaje się raz na milion i trudno byłoby ją zaprzepaścić.
- Dobrze niech będzie – podsumowała.

W jego oczach można było dostrzec satysfakcje. Wyminął dumnie kunoichi nie spuszczając jej z wzroku, wyciągnął z paska kaburę z mieczem, po czym rzucił na łóżko. Stał do nich plecami. Czekał tak w bezruchu, po czym wiedząc, ze ci jeszcze nie opuścili jego pokoju, ponaglił ich gestem ręki.

Różowowłosa na ten widok zmarszczyła mocno brwi, nie lubiła jak ktoś w ten sposób wszystkimi rządził, najwidoczniej ego kruczowłosego wzrosło jeszcze bardziej od ich poprzedniego spotkania . Odwróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia nie wypowiadając już ani jednego słowa. Suigetsu odprowadził ją wzrokiem, a następnie przepuścił w drzwiach jak prawdziwy gentelman. Zamykając drzwi rzucił okiem ostatkiem na szefa, który to chwycił w dłoń medyczną książkę, którą wcześniej czytała kunoichi. Zatrzasnął drzwiami, po czym wyrównał krok z zielonooką.
- Nawet tego nie próbuj – zagadał do różowej.
- Ale co? – spytała nie wiedząc o co mu chodzi.
- Grać z nim w gierki – odpowiedział, po czym obdarzył ją uśmiechem, ale wydawało się, że serdeczniejszym niż to miało miejsce wcześniej. - To Sasuke, bystrzejszego gościa nie znam. On ma plan w planie, który to jeszcze ma plan – dodał.
- Tak, pewnie masz rację – skwitowała Haruno. – Ale muszę to zrobić. Bez względu na wszystko.
- Widać, że w jakiś sposób zależy Ci na nim – skomentował, ale ona już nic nie odpowiedziała. Nie miała ochoty wgłębiać się bardziej w ten temat, rozdrapując stare rany. Przede wszystkim robi to dla Naruto, by ten nie musiał już sam dźwigać  brzemię, które mu dała za czasów kiedy byli geninami. Musi go odciążyć od zawartego w tym czasie przyrzeczenia. Jednak robi to też dla siebie, żeby wszystko wróciło do stanu, w którym Drużyna 7 była w komplecie. Chciała ponownie zobaczyć ich wspólne kłótnie czy wykonywane treningi, bądź zadania. Pragnęła jeszcze raz zobaczyć na tej bladej twarzy uśmiech, który co prawda nie pojawiał się wtedy zbyt często, ale jednak był. Zrobi wszystko żeby sprowadzić go z powrotem do wioski.


_________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________



Kolejny rozdział za nami, wydaje mi się, że jest strasznie krótki. Prawdę mówiąc, jest tak gorąco, że trochę się rozleniwiłam. No, ale jakoś zmusiłam się do opublikowania tego posta ^^
Teraz są wakacje i teoretycznie mam więcej czasu, ale nie gwarantuję, że posty będą pojawiać się częściej, z tego względu na to, że dopada mnie leń, leń i jeszcze raz leń!
Następny rozdział jest napisany, ale muszę go zmienić, bo zapomniałam umieścić w nim najważniejszej części xD
A jak Wam przebiegają wakacje? U was też jest tak gorąco? :D