poniedziałek, 17 listopada 2014

Misja w Niebie?



 Rozdział VIII



Minęło pięć dni odkąd kruczowłosy dołączył do grupy  -  Sakurę Haruno. Różowa wykorzystała ten czas na zdobycie zaufania u swojego „strażnika” Suigetsu. Jej początkowe pierwsze wrażenie o białowłosym było mylne. Z biegiem czasu okazało się, że tak naprawdę to wygadany i zabawny chłopak. Żadne z cech, które wcześniej  mu przypisała, nie odzwierciedliły jego charakteru. Prawdę mówiąc od chwili, gdy ją zaprowadził do pokoju, cała otoczka przerażającego momentalnie się zmyła. Stał się miły, uprzejmy i co chwilę rzucał humorystycznymi dowcipami. Właściwie, jeśli dokładnie przyjrzeć się ich relacji, to on pierwszy zawsze przychodził, wyciągał rękę czy zaczynał rozmowę. Nawet oprowadził ją po całej kryjówce i stale dotrzymywał towarzystwa, przez co stał się jedyną osobą, z którą Haruno miała bliższy kontakt.
Ze spadkobiercą sharingana było gorzej. Zdawałoby się, że unika spotkań ze starą towarzyszką. Rzadko kiedy na siebie wpadali, a gdy już do tego dochodziło, to zwykle miało to miejsce w kuchni, gdzie czasem przebywał więcej niż kilka chwil. Zasiadywał tam przy ogromnym stole popijając poranną kawę i czytając gazetę. Jednak gdy natykał się na dwóch członków Taki, to najczęściej po kilku wymianie zdań opuszczał pomieszczenie, przez co różowowłosa nie miała okazji porozmawiać, a nawet na dłużej zawiesić na nim oczu.
Jeśli chodzi o kwestię listu, to wyglądało to dość obiecująco. Sakura postanowiła umieścić w nim samą prawdę, by nie zaprzepaścić zaufania do Sasuke. Zawarła w nim wszystkie najważniejsze informacje. O tym, że jest bezpieczna i, że ma zamiar wrócić do Konohy jak tylko wypełni swoje zadanie.
Wiadomość dostarczała Katsuyu (ślimak Haruno), bo w końcu polegać na  jastrzębiu kruczowłosego nie mogła, z wiadomych powodów. Musiała mieć dowód na to, że owy list został wysłany, więc ślimak po dostarczeniu w ręce Uzumakiego, miał wrócić do niej z powrotem, aby złożyć raport z przebiegu misji. Jedankże aby nie ujawnić lokalizacji kryjówki, w której aktualnie przebywa Taka, Sakurze trzeba było zasłonić oczy. Wtedy Sasuke mógł spokojnie wziąć ją w obce miejsce, które stało się miejscem spotkań ze ślimakiem.
Za 10 dni mają tam powrócić i ponownie zobaczyć się z przywołanym zwierzęciem, a przede wszystkim dowiedzieć się o realizacji dostarczenia listu.
To co najbardziej ją zdziwiło to to, że wszystko przebiegło pomyślnie. Sam kruczowłosy nie przeciwstawiał się, ani nie wydał się przejęty faktem, że robił coś wbrew sobie, coś co nie przypisałaby do jego "starego" ego.
Siedząc przy wielkim, podłużnym stole w kuchni wraz z białowłosym, rozmyślała jak to wszystko dalej się potoczy. Czy wiadomość dotrze? Katsuyu wróci? Co knuje Uchiha? I czy w ogóle uda jej się kiedykolwiek z nim przeprowadzić normalną rozmowę. W tej chwili wydawało jej się, że to odległe zjawisko, a może i wręcz niemożliwe. Z zamyślenia wytrącił ją dobrze znajomy głos, który ostatnimi czasy miała tylko okazję słuchać.
- Piękna, słuchasz mnie? – spytał zniecierpliwionym głosem Suigetsu.
- Eee, chyba ostatnie zadanie  mi umknęło – odpowiedziała, zdając sobie sprawę, że już od dłuższej chwili go nie słuchała, lecz głupio jej było przyznać się do tego. Hozuki westchnął ciężko, po czym powtórzył ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie:
- Mówiłem, że Sasuke obiecał mi, że jutro wyruszymy na misję.
- Na misję? – powtórzyła z zaciekawieniem, po czym położyła łokcie na blacie stołu i podparła dłońmi podbródek.
- Tak. Mówiłem Ci o Siedmiu Mistrzów Miecza z Wioski Ukrytej Mgły. Ja jestem ich następcą – odpowiedział dumnie - Chcę zdobyć wszystkie ich miecze, by następnie stworzyć własną organizację ze mną na czele. Sasuke obiecał mi, że jutro wyruszymy po kolejny z mieczy, które nazywają się Kiba. Wcześniej władał nimi niejaki Raiga Kurosuki, ale po tym jak popełnił samobójstwo miecze zostały sprzedane jakiejś grubej rybie z dzielnicy nieba – wytłumaczył.
- Rozumiem – rzekła.
To niesamowite jak Suigetsu wypowiadał się o swoich autorytetach. Zwykle bywał żartobliwy i rzadko kiedy był poważny, ale gdy podejmowano się tematu Siedmiu Mistrzów Miecza , jego charakterystyczny uśmieszek momentalnie znikał, by na jego miejscu zadomowił się posągowy wyraz twarzy, który de facto do niego nie pasował. Rozmyślając o koledze, doszło do niej, że misja, na którą się wybiera, wiąże się z tym, że pozostanie sama w kryjówce.
- A co będzie ze mną? – zapytała.
- No właśnie. A co z nią szefie? – spytał, odchylając głowę nieco w bok, a jego wzrok powędrował tuż za nią.
Zielone tęczówki różowej poszły śladem purpurowych oczu kolegi i dopiero teraz uświadomiła sobie, że na blacie kuchenki siedział lider Taki. Trzymał w jednej ręce gorącą kawę, a palcem drugiej ręki błądził po mapie, która leżała tuż obok niego. Po usłyszeniu pytania skierował swój zimny wzrok w ich stronę.
- Pójdzie z nami – odparł sucho. - Musimy zrobić większe zakupy. Brakuje nam lekarstw, broni i innych rzeczy. A, że Karin wyruszyła na misje z Juugo, to Sakura weźmie na siebie jej robotę. Zresztą jest medykiem, więc powinna wiedzieć co potrzebujemy – dopowiedział upijając łyk czarnej cieczy.
Nienawidziła takiego zachowania. Zawsze wypowiadał się o niej tak jakby w pobliżu jej nie było, w dodatku tym swoim charakterystycznym szyderczym tonem. Zacisnęła mocno pięści i zazgrzytała zębami. Miała ochotę mu wykrzyczeć prosto w twarz, że brakuje mu kultury, żeby w końcu zachował się jak na mężczyznę przystało i porozmawiał z nią w normalny sposób, a nie przez pośrednika, którym to był Suigetsu. Nagle poczuła czyjąś rękę na swym ramieniu, a była to dłoń nikogo innego jak wspomnianego białowłosego.
- W końcu wyjdziesz z tej kryjówki. Chyba miło będzie wyjść na świeże powietrze? - spytał, po czym wysłał w jej kierunku przyjemny uśmiech. Lecz ta nie zdążyła nic odpowiedzieć ani nawet przytaknąć, gdyż wyprzedził ją w tym kruczowłosy, który to zeskakując z blatu kuchenki i kierując się do wyjścia, powiedział:
- Bądźcie gotowi jutro o siódmej.
~*~
Następnego ranka, kunoichi leniwie przetarła oczy, by spojrzeć na zegarek, który to wisiał nad wejściem do pokoju. Nie lubiła tutejszych poranków, ponieważ z powodu braku okien, nigdy nie była pewna jaka jest pora, przez co budząc się w środku nocy co chwile zerkała na naścienny zegar, przekonując się czy aby już nie czas wstawać. Zamrugała kilka razy by polepszyć ostrość swojego wzroku. Wskazówki wskazywały wpół do siódmej. Przeciągnęła się niczym zwinna kotka, po czym wygramoliła się z łóżka i czym prędzej przeszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w odzienie, które wczoraj dał jej Suigetsu. Nie mogła wyjść w swoich ubraniach, gdyż było ono w opłakanym stanie, dlatego dostała "pożyczone" ubrania od Karin. Dokładniej były to czarne, krótkie spodenki i fiołkowa koszula na guziki. Miała szczęście, że jej figura była szczupła, bo w ten sposób odzież na niej dobrze leżała. Jednak miała trochę problemu z guzikami na poziomie biustu, przez ostatnie lata przybyło jej się tu i ówdzie, więc liczyła na to, że nie wystrzelą w nieodpowiednim momencie. Poprawiła jeszcze uczesanie i skierowała się do wyjścia.
Przed drzwiami pokoju stali już pozostali członkowie Taki. Przywitała się serdecznie z dwójką mężczyzn mówiąc krótkie „cześć”. Suigetsu z wymalowanym bananem na twarzy z miłą chęcią odpowiedział, jednak do kruczowłosego jej słowa nie doszły lub po prostu z braku uprzejmości nie miał ochoty odpowiadać.
- Plan jest taki: trzymasz się blisko nas. Niczego nie robisz na własną rękę, zrozumiano? – odezwał się Uchiha.
Dla świętego spokoju przytaknęła skinieniem głowy. Ten zaś podszedł do niej nieco bliżej, nie spuszczając wzroku od jej szmaragdowych oczu. Zbliżał się na niebezpieczną odległość, swoim spojrzeniem całkowicie ją zahipnotyzował. Dokładnie znała ten wzrok. Gdy tak przyglądała się hebanowym oczom cała reszta traciła na znaczeniu. Dzieliły ich zaledwie kilka centymetrów. Pochylił się, poczuła  jego ciepły oddech na swej delikatnej skórze. Przyglądała mu się z taką samą uwagą jak on jej, z tym, że ona dała po sobie poznać lekkie zawstydzenie, robiąc się delikatnie różowa na policzkach.
I to byłoby na tyle z tego z czego zapamiętała, ponieważ patrząc w jego czarujące oczy momentalnie pojawił się w nich sharingan. Wszystko wokół niej stopniowo zaczęło się zlewać. Wyglądało to tak jakby ktoś rzucił wiadrem wody na cały obraz, który miała przed oczami, a ten powoli spływał jak zwykły deszcz i miał ujście u jej stóp. Kolorowego deszczu zaczęło przybierać więcej i więcej, aż całkowicie się w nim zanurzyła. Próbowała wypłynąć na powierzchnię, ale było to niemożliwe, coś ograniczało jej ruchy. Usiłując złapać oddech, spadała tak coraz głębiej, głębiej i głębiej…
- Kai! (Uwolnienie) – usłyszała.
Otworzyła powoli oczy. Nagle doszło do niej silne i ostre światło, które raziło jej tęczówki. Przez krótką chwilę próbowała dostrzec cokolwiek w tej jasności, lecz było ono tak mocne, że dopiero po przymrużeniu i wytężeniu oczu mogła coś spostrzec. Jej oczom ukazały się wysokie drzewa oraz ćwierkające ptaki. Rozejrzała się dookoła. Zdała sobie sprawę, że znajduje się na ścieżce w lesie, siedzi na ziemi, opierając się o drzewo. Z jej lewej strony wyłoniła się postać, która kucała przy niej i oplotała ją ramionami. Najwidoczniej to jego słowa usłyszała wcześniej.
- Obudziłaś się wreszcie – powiedział, pomagając jej wstać.
- Co się stało? – spytała będąc jeszcze w szoku i trzymając się kurczowo za głowę.
- Byłaś w genjutsu. Sasuke nie chciał żebyś dowiedziała się gdzie jest nasza kryjówka – podsumował Suigetsu.
~No tak, ostatnie co pamiętam to jego sharingan~ - pomyślała drapiąc się po głowie. Jednak iluzja była tak silna, że nawet ona nie zorientowała się, że w nią wpadła. Mimo tego, że ma naturalną zdolność do genjutsu i zawsze potrafiła je wykryć, to tym razem była święcie przekonana, że to co widziała działo się w rzeczywistości. Jej wzrok powędrował na pobliskie drzewo, o które się opierał kruczowłosy. Czekał cierpliwie, aż ta dojdzie do siebie i wyruszą w dalszą podróż. Stał tak z splecionymi rękami na piersi i spuszczoną głową. ~Sasuke skąd w Tobie ta siła?~ - spytała samą siebie, cały czas go obserwując.
- Idziemy? – spytał lakonicznie Uchiha.
Oboje kiwnęli głową na znak zgody i ruszyli dalej przed siebie, ścieżką, którą wcześniej obrali. Nie minęło kilka godzin, a już na horyzoncie można było dostrzec bramę z umiejscowionym na górze nagłówkiem „Powiat Nieba”.


___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________


Od autora: Tak, tak wiem... Minęły cztery miesiące od ostatniego rozdziału ;( Proszę o wybaczenie! Jestem świadoma tego, że cokolwiek teraz napiszę nie przywróci tych straconych miesięcy, ale prawda jest taka, że z powodu nowego roku szkolnego, nie miałam czasu na pisanie opowiadania. Zależało mi na jak najlepszym starcie w nowej szkole, żeby później mieć łatwiej. Dopiero teraz staram się gospodarować tak czasem, by mieć chwilę wolnego.
Wiem też, że rozdział nie jest rewelacyjny i pewnie mnóstwo w nim błędów, ale chyba ważne jest, że w końcu odważyłam się go opublikować :P Nie mam pojęcia czy jeszcze ktoś mnie czyta, ale jeśli tak, to jeszcze raz przepraszam za moje zniknięcie. Postaram się nadrobić wszystkie moje zaległości w opowiadaniach, które czytam, a także częściej brać się za moje opowiadanie. Jeszcze raz przepraszam, wstyd mi :(

Poza tym, chciałam poruszyć temat mangi, z którą jestem na bieżąco. Jestem szczęśliwa z takiego zakończenia (pomijając fakt niektórych wątków), Ci którzy czytają mangę pewnie wiedzą o co chodzi :D Dlatego też to zakończenie dało mi wielkiego kopa i weny xD Jeszcze tylko czekam na ostatni film ;>

Pozdrawiam i jeszcze raz mocno przepraszam Anna ;*;*;*