poniedziałek, 29 czerwca 2015

Kolejna próba

Rozdział X



Stała naprzeciw ogromnego szyldu, na którym widniała informacja w którą stronę skierować się na punkt widokowy. Zastanawiała się czy jej towarzysz wieczoru skusiłby się na mały spacer, by choć na chwilę popodziwiać krajobraz tego niecodziennego miasta. Znając jego chłodny charakter pewnie nie spodobałby mu się ten pomysł. Nigdy nie należał do osób, które są wrażliwe na piękno natury. Prawda jest taka, że wcale nie przejawiał zainteresowaniem czymkolwiek poza zemstą. Wszystko było dla niego "irytujące". Jednakże pomimo kilku "ale" postanowiła zaryzykować. Przecież nic nie miała do stracenia, a może jedynie na tym zyskać.

Zza jej pleców pojawił się kruczowłosy z zamówionymi na wynos ciepłymi daniami. Była późna pora, więc wszystkie restauracje, puby i knajpy pozamykano. Zamykali nawet budki z jedzeniem, więc jedyną opcją na jakikolwiek posiłek było spożycie go w hotelu lub pod gołym niebem. Postanowiła spróbować i podsunąć mu swoją propozycję, ponoć do odważnych świat należy.

- Sasuke-kun, a może poszlibyśmy zjeść na punkt widokowy? Jest takie czyste niebo, że widok na pewno zapierałby dech w piersiach - Spytała.

Tak jak spodziewała się różowa ta koncepcja nie przypadła mu do gustu. Skrzywił się, lecz gdy ujrzał zawód na bladej twarzy, bez jakiegokolwiek słowa ruszył za strzałką wskazującą punkt widokowy. Dlaczego? Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, może to dlatego, że swym uśmiechem przypominała mu stare czasy Drużyny 7, które mimo wszystko mile wspominał. Choć nie przejawiał chęci do wspomnień, bo uważał je za przejaw swojej słabości.
Ścieżka prowadziła przez park, kończąc się na wysokim wzgórzu. Wzniesienie było ogrodzone barierką, na którą oparł się kruczowłosy. Zaraz potem podeszła do niego zielonooka i oboje podziwiali krajobraz, który mieli przed oczami.

Noc była ciepła, a niebo było tak czyste, że można było na nim dostrzec najmniejszą gwiazdę. Migoczące punkty świetlne oświetlały spokojny o tej porze Powiat Nieba. W lewej części miasta płynęła rzeka, nad którą rozłożony był drewniany, mały mostek, łączący deptak. W oddali zauważyła piękne, zielone wzgórza, porośnięte drzewami, które tworzyły lasek. Wszystko to było z dala od zgiełku i hałasu, jedyny dźwięk jaki dochodził do uszu to poświstujący wiatr, który hulał pomiędzy koronami drzew, wprawiając je w delikatny ruch.

Dwójka shinobich podziwiała piękny widok oraz napawała się spokojem jaki panował w najbliższym otoczeniu. Po krótkiej chwili Sasuke wytrącając z zamyśleń różową odszedł na trawnik i tam ulokował się na małym pagórku. Sakura usiadła tuż obok niego.

Wiedziała, że to odpowiedni moment, lepszego nie mogłaby nawet sobie wyobrazić. W końcu nadarzyła się okazja by szczerze porozmawiać. Tylko w cztery oczy z dawnym przyjacielem z drużyny. A właściwie, ze starą miłością...
To ta miłość, która w niej tkwi po dzień dzisiejszy niczym drzazga. Kochając, a nie być kochaną. Sprawiło jej to tak niewyobrażalny ból, że łzy same napływały do oczu. Po raz kolejny miała przed oczami scenę, w której próbowała zatrzymać Sasuke w wiosce. Żadne z jej słów, a nawet wyznanie miłości nie poskutkowało. Czy teraz będzie inaczej? Czy może powiedzieć coś więcej? Czy słowa, które teraz wypowie będą bardziej znaczące niż te wcześniejsze? To się okaże. Tyle czekała na tę chwilę, że nie mogła jej zaprzepaścić.
Nie chciała go szybko zniechęcić do rozmowy, zwłaszcza, że była świadoma tego, że ciężko prowadzi się konwersację z Uchihą. Dlatego zdecydowała się nie śpieszyć i podejść go od innej strony.

- Prawda, że niebo jest dzisiaj wyjątkowo przejrzyste? - zagadnęła. - Widać na nim każdą połyskującą gwiazdę. Zawsze lubiłam patrzeć na gwiazdy. Naprawdę można się rozmarzyć - uśmiechnęła się. - Ale nie to w nich jest takie interesujące. Najbardziej ciekawi mnie kto w tym samym czasie je obserwuje.

Przysłuchując się monologowi różowej, Uchiha po skończeniu posiłku położył się wygodnie na plecach z rękami za głową. Przyglądając się rozgwieżdżonej nocy, wsłuchiwał się w jej słowa.

- Mieliśmy taką zabawę za młodu z Naruto. Gdy było takie niebo jak te, szliśmy na sam szczyt budynku Hokage i spoglądając w gwiazdy zastanawialiśmy się, czy ty będąc w innej wiosce, czy też innym kraju, także ich nie obserwujesz i nie myślisz o nas - zwróciła swój wzrok na niego.

Nie spieszyła się. Chciała jak najbardziej wydłużyć tę rozmowę. Czuła, że on wiedział, że jest nieunikniona, ale gdzieś na dnie jej jestestwa palił się ognik wiary, że wszystko powróci do normy. Wierzyła, że Sasuke przyzna, że zbłądził, że przeprasza i chce wrócić do wioski. A ona? Ona wybaczyłaby, a potem starałaby się zapomnieć o bólu, jaki jej sprawił.  Bo właśnie tyle dla niej znaczył. Kontynuowała:

- Zastanawialiśmy się jak sobie radzisz, czy jesteś zdrowy, czy nas wspominasz i czy kiedyś może do nas wrócisz... - spojrzała z powrotem w niebo. - Wiem, że zemsta i nienawiść całkowicie Cię pochłonęły, ale nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Wraz z Naruto jesteśmy w stanie Ci pomóc i wymazać wszystkie nieporozumienia.
- Nieporozumienia? Czy nieporozumieniem było wybicie mojego klanu?! - uniósł się.

Znowu to samo. Cokolwiek by nie powiedziała, to zawsze zachowuje się w stosunku do niej tak jakby ją nienawidził. Jej słowa tylko go podburzają. A on niepotrzebnie się przez nią denerwuje.

- Sakura... Już Ci kiedyś to mówiłem. Nie potrafię być taki jak Ty czy Naruto. Nie potrafię nie dostrzegać krzywd, które wyrządziła mi wioska. Zrozum to - skwitował.

- Wiem, że jest Ci ciężko, ale przypomnij sobie, gdy byłeś z nami, to byłeś szczęśliwy! - wykrzyczała.

- Pozwól, że Ci coś wytłumaczę - zaczął. - Każdego z nas ukształtowało dzieciństwo. Wydarzenia z młodości, trudności losu uformowały nam naszą osobowość. Naruto będąc samotny, poniżany, wyśmiewany i ignorowany stał się tym kim jest teraz, czyli zapragnął zostać Hokage, by pokazać wszystkim tym którzy go lekceważyli, że potrafi coś osiągnąć i zdobyć ich uznanie. Ze mną było tak samo. Wymordowanie klanu, osamotnienie, mój brat ukształtowali mnie. Dlatego nie potrafię udawać, że jest inaczej. Jestem całkowicie inny niż wy, nigdy nie będę taki jak wy! Zapomnij o tym, że wrócę do wioski! - wykrzyczał.

Tymi słowami zamknął jej usta. To bolało. Tak bardzo bolało. Chciała ukoić jego ból, ale wydawało się, że żadnym sposobem by tego nie uczyniła. Powstrzymując napływające do oczu łzy siedziała w bezruchu ulegając bezsilności. Tak bardzo go kochała, tak bardzo chciała odciągnąć go od pochłaniającego go mroku. Wiedziała, że jest silna, ale przygniatająca ją z wielu stron udręka powodowała, że powoli zaczynała się poddawać. Walczyła z tą niemocą i bezsilnością, ale było jej coraz trudniej, zwłaszcza teraz gdy miała go przed oczami, a on wciąż nie potrafił ulec jej namowom. Z trudem poszukiwała w swej jaźni konceptu, który pozwoliłby optymistyczniej spojrzeć w przyszłość.

Dziwnie się czuł widząc jak doprowadził ją po raz kolejny do łez. Może był zbyt surowy, ale wiedział, że gdyby taki nie był, to próbowałaby po raz kolejny. Chciał, żeby dała mu już z tym spokój, gdyż nikt nie jest w stanie zmienić jego zdania. Strata jaką wyrządziła mu wioska była niepodważalna. W tej chwili cały jego sens życia kierował się na pomszczenie brata. Gniew w nim rósł z każdym dniem coraz bardziej. Nie potrafił się uspokoić, bo im więcej o tym myślał, tym bardziej przekonywał się, że obiera słuszną drogę.
Położył się na bok dając do zrozumienia, że to koniec tematu. Oboje zasnęli skłóceni i odwróceni do siebie plecami.


_________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________



Od autora: Kolejna tak długa przerwa :((( Przepraszam!!! Ale brak czasu i weny ostatnio mi doskwierał, dlatego wyszło jak wyszło. Choć wiem, że to żadne usprawiedliwienie. Teraz mam wakacje, więc czas wolny się znalazł i rozdział się pojawił. Jednakże kilku miesięczna przerwa odbiła się na moim pisaniu :( Wydaje mi się, że rozdział wyszedł dość słabo. Poza tym, miałam na komputerze zapisany plik, w którym były zanotowane trzy rozdziały do przodu i cały zarys tego opowiadania, jednak przez moją głupotę wszytko się skasowało ;( I teraz muszę robić wszystko od samego początku. Strasznie mnie to zdemotywowało i może dlatego rozdział wyszedł nijaki.
Jeśli jesteście zawiedzeni relacją Sasuke - Sakura, to muszę Was poinformować, że za dwa/trzy rozdziały pojawi się punkt kulminacyjny tego opowiadania i od tego momentu coś w Sasuke się zmieni ;) Ale nic więcej nie mogę Wam zdradzić.
Mimo wszystko mam nadzieję, że choć trochę podobał się Wam ten wpis i wybaczycie mi tak długą nieobecność. Jeszcze raz przepraszam :* Prosiłabym o komentarze odnośnie rozdziału, może jakieś sugestie co brakuje w opowiadaniu itp. Oczywiście chciałabym też dowiedzieć się ile osób jest jeszcze zainteresowane tym opowiadaniem, dlatego proszę nie chować się i pozostawić po sobie ślad ;)
Pozdrawiam Anna :*:*:*

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Zazdrość



Rozdział IX


Dochodziła osiemnasta. Trójka członków Taki maszerowała główną ulicą dzielnicy nieba. Miasto to, choć nie posiadało słynnych zabytków to można było tu znaleźć interesujące miejsca. Jednym z nich było  muzeum, w którym znajdowała się stała ekspozycja ciekawych rzeźb w drewnie, a obok na ścianach wisiały obrazy olejne lokalnych twórców. Ponadto przez miasto przepływała wijąca się urokliwie rzeka, która cechuje się dość wysokim stanem wody zimą i wczesną wiosną, powodując wylewy. Zaś na końcu jednej z głównych uliczek znajdował się punkt widokowy o wysokości ok. 80 m n.p.m., z którego przy dobrej pogodzie, można było zobaczyć panoramę miasta.
Powoli wszystkie sklepy zostały zamykane przez właścicieli, a na drodze ubywało coraz to więcej osób. Miasteczko to tętniło życiem w godzinach południowych, zaś wieczorem otwarte były tylko pobliskie bary.
Lider Taki zalecił wstąpienie do jednego z nich w celu zebrania informacji. Chodząc z jednej knajpy do drugiej, rozmawiając z napotkanymi ludźmi, wysondowali, że oba sztylety Kiba zakupił niejaki Shiro Hideyoshi, lecz aktualnie pożądane przedmioty przechowywała Kumi Shidehara - jego wybranka serca. Była ona córką znanego i szanowanego polityka. Co więcej interesowała się historią Wioski Ukrytej we Mgle, a konkretnie członkami Siedmiu Mistrzów Miecza, dlatego kolekcjonowała wszystko co jest z nimi związane. Ponadto dowiedzieli się, że obecnie jej narzeczony opuścił miasteczko i udał się do Skał, by załatwiać interesy, dlatego też był to idealny moment, by zdobyć upragniony miecz Hozukiego.
Otrzymali szczegółowe informacje dotyczące wyglądu Kumi i o tym, że zwykle przesiaduje w okolicznej restauracji. W związku z tym Uchiha postanowił, że wybiorą się w to miejsce i jeśli się to uda to wynajmą tam pokoje, gdyż na piętrze restauracji znajdował się także hotel dla turystów.
Wchodząc do dużego, pięknie przyozdobionego budynku, od razu skierowali się do lokalu. Stojąc w drzwiach kruczowłosy rozglądnął się dookoła, szukając poszukiwanej kobiety.
W kącie pomieszczenia siedziała z grupką znajomych niezwykle elegancka kobieta. Miała długie, czarne, błyszczące włosy. Część z nich były spięte w finezyjny kok, a reszta kosmyków opadała bezwładnie na ramiona. Miała na sobie ciemno zielone kimono ze wzorem złotych jaskółek, które było przepasane czarnym obi z wiązaniem z tyłu, a zakończone było piękną, złożoną kokardą. Miała duże karminowe usta, a w dłoni trzymała gustowny wachlarz, którym przy każdym wypowiedzianym zdaniu gestykulowała na wszystkie strony. Była niezwykle urodziwa, wszystkie pary oczu były wlepione w jej posturę. Ten typ kobiet zawsze był w centrum uwagi, aż kipiała od niej pewność siebie.
Jej błękitne niczym ocean oczy skierowały się w stronę wejścia, gdzie właśnie stała trójka shinobi. Zlustrowała sylwetkę kruczowłosego od dołu do góry, po czym dochodząc do hebanowych tęczówek, delikatnie się zaczerwieniła, lecz szybko zamaskowała rumieniec za wachlarzem. Nie chciała dać po sobie poznać onieśmielenia. Zebrała się w sobie, a następnie śmiale posłała mu ponętne spojrzenie. Od razu można było wywnioskować, że lider Taki wpadł w jej oko, a jej postawa podkreślała, że jest kobietą świadomie zdobywającą, wykorzystującą i porzucającą mężczyznę. Prawdziwą Famme Fatale.
Cała tą sytuację z boku obserwowała różowa. Nie była zachwycona tym, że ich cel właśnie pożerał wzrokiem Uchihę. Kątem oka spojrzała na obiekt pożądania większości kobiet, który to również z tą samą zaciętością mierzył swym chłodnym spojrzeniem kruczowłosą. Przeszkadzało jej to, że oboje się na siebie tak wpatrują. Nie była zazdrosna, ale przecież takie zachowanie mogło doprowadzić do wielu komplikacji, przez co mogliby nie ukończyć misji.
- Zamówmy coś do jedzenia – powiedział Suigetsu, wytrącając ją ze złości.
Cała trójka usiadła przy najbliższym wolnym stoliku. Różowowłosa usiadła tuż obok białowłosego, a naprzeciwko nich umiejscowił się Sasuke. Dwójka z nich wzięła do ręki menu i zaczęła przeglądać interesujące strony. Po niedługiej chwili do stolika podeszła kelnerka. Haruno nie chciała sobie w tej chwili zaprzątać głowy niepotrzebnymi zmartwieniami, więc postanowiła zamówić swoje ulubione danie – chińskie pierożki polane syropem. Po złożeniu przez nią i Suigetsu zamówienia oboje dostrzegli, że zachowanie kelnerki było dość dziwne. Jąkała się cicho i co chwila spoglądała w stronę spadkobiercy sharingana, tak jakby tylko wyczekiwała momentu, aż obdaruje ją choć krótkim spojrzeniem. Lecz nic takiego nie miało miejsca, siedział z założonymi rękami na piersi i jak to miał w zwyczaju nie okazywał żadnych pozytywnych emocji.
Dla Sakury, to było za wiele. Kolejna dziewczyna, której to spodobał się Uchiha. Żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. Poczuła jak w środku niej zaczęło się gotować, na widok kobiety w fartuszku, która próbowała wszystkich metod, by ten zwrócił na nią swoją uwagę.
- Idę wynająć pokoje – powiedział ze stoickim spokojem Sasuke, po czym opuścił dwójkę towarzyszy.
Różowa odprowadziła go wzrokiem z naburmuszoną miną. Była zła, mimo, że to nie była jego wina, że podobał się płci przeciwnej. Zacisnęła mocno pięść i odruchowo uderzyła o blat stołu, po czym przeklęła głośno w myślach.
To wydarzenie, jak i inne nie umknęły uwadze Hozukiemu. Obserwował jej reakcję odkąd wtargnęli do restauracji. Wpatrywał się w nią, mając na twarzy perfidny uśmieszek. Czując jego wzrok na sobie, gwałtownie odwróciła się do niego:
- Czego?! – warknęła.
- Nic – odpowiedział, a jego banan na twarzy poszerzył się jeszcze o kilka centymetrów.
- Widzę, że coś chcesz! – trafnie zauważyła.
- Po prostu nie przypuszczałem, że jesteś taka jak Karin – odpowiedział nie zmieniając swej mimiki i wracając do swojej wcześniejszej czynności, czyli jedzenia jogurtu.
- Co masz na myśli?
- Chyba już powinnaś się zorientować, że każda kobieta zachowuje się tak w jego obecności. Co on w sobie takiego ma, że wszystkie na niego lecicie? – spytał retorycznie, grzebiąc łyżką w deserze.
Różowa oblała się rumieńcem. Była zakłopotana. Chciała coś powiedzieć na swoją obronę, ale nic na język jej się nie nasuwało. Lecieć na niego? Jasne, że jest  przystojny, słodki i ma to „coś” w sobie co przykuwa każdy wzrok. Prawdą jest też, że jej także wpadł w oko i mimo upłyniętego czasu jeszcze coś do niego czuła, lecz teraz celem nadrzędnym jest to, by skłonić go do powrotu do wioski, więc nie może zawracać sobie myśli takimi błahostkami. Musi odstawić uczucia na bok i zacząć działać. Gdy już otwierała usta, aby rzucić jakąś ciętą ripostą, do stolika wrócił kruczowłosy, siadając na zajętym wcześniej miejscu.
- To wasze klucze do pokoju – powiedział, po czym rzucił im na stół owe przedmioty.
Sakura dostrzegła, że poza dwoma rzuconymi kluczami, trzymał w ręku jeszcze dwa. Wydawało jej się to dość dziwne, gdyż jest ich tylko trójka, a każdy miał swój klucz, więc po co mu był jeszcze dodatkowy? Patrzyła pytająco na jego dłoń, w której zaciskał przedmioty.
– Jak zjecie kolację, to idźcie do swoich pokojów, a ja zajmę się naszym celem – dodał po krótkiej chwili. W tym momencie dwie pary oczu zwróciły się ku niemu z wielkim niedowierzaniem.
- Sasuke, lowelas z Ciebie. – Zaśmiał się Suigetsu spoglądając kątem oka na kobietę, która wciąż nie spuszczała swoich lazurowych tęczówek z kruczowłosego.
On jednak nie zareagował na jego słowa i przekierował swój wzrok na talerz z nietkniętymi pierożkami Sakury. Podniósł głowę do góry, by skonfrontować się z jej oczyma i posłał jej spojrzenie, które dało jej do zrozumienia, aby jadła szybciej.
Zielonooka widząc jak ten ją ponagla, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że odkąd zaprząta sobie głowę miłostkami Uchihy jeszcze nie zaczęła swojego zamówionego dania. Wzięła do ręki pałeczki, ale gdy już miała wziąć kęs pięknie pachnących pierożków, jej uwagę przyciągnęły panie stojące za barem, które to rozmarzonym wzrokiem obserwowały każdy ruch lidera Taki. Znowu poczuła pulsującą żyłkę na czole, tyle, że tym razem biła ona mocniej niż wcześniej.
Teraz to zrozumiała, była niesamowicie zazdrosna. Nie chciała, żeby Sasuke sam na sam został z kruczowłosą. Wydawało jej się, że urodą nie dorasta jej do pięt, była aż tak pociągająca. Prawdziwa Famme Fatale, może uwieść swym urokiem każdego. I tutaj do grona adoratorów zaliczał się także Uchiha. Co by było gdyby do czegoś między nimi doszło? Patrząc na ich zachowanie, stwierdziła, że to bardzo prawdopodobne.
Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Odłożyła z powrotem na bok pałeczki.
- Nie jestem głodna – warknęła pod nosem zbulwersowana.
- Co?! Przecież ich nie tknęłaś – zauważył białowłosy wskazując palcem na talerz jej ulubionego dania. Przez chwilę przyglądała się pierożkom, tak jakby miała znaleźć w nich jakąś odpowiedź, ale on w międzyczasie dodał:
- Jeśli ich nie chcesz, to ja je zjem – powiedział zadowolony sięgając za talerz i przysuwając go do siebie.
 ~***~

Różowowłosa podążała śladem swojego kompana z drużyny Suigetsu. Właśnie stawiała pierwsze kroki na schodach, które to prowadziły na korytarz wynajętych przez nich pokoi. Odwróciła głowę, by móc ostatni raz spojrzeć na Uchihę, który popijał w samotności zamówiony wcześniej alkohol. Nagle jej uwagę przyciągnęła kruczowłosa piękność, która uwodzicielsko kołysząc biodrami podeszła do spadkobiercy sharingana. Kokieteryjnie machała wachlarzem na wszystkie strony. Gestem ręki wskazał jej miejsce naprzeciw siebie, a kobieta z uśmiechem na twarzy usiadła na wskazanym miejscu. 
 ~Cholera! Wiedziałam, że tak będzie!~ - przeklęła w myślach. Była zbyt daleko, żeby cokolwiek usłyszeć, ale z języków ich ciał, mogła wywnioskować, że otwarcie ze sobą flirtują.
- Sakura, idziesz?! – donośny głos przyjaciela wyrwał ją z przemyśleń.
- Eee… tak, już idę… - wyjąkała. Powolnym krokiem wspinała się na górę, a jej wzrok chwilowo powrócił na zaistniałą wcześniej sytuację, by później mógł szybko zniknąć za jednym z fundamentów hotelu.
Po pożegnaniu się z Suigetsu, udała się do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic i przebrała się w koszulę nocną. Leżała na łóżku wpatrując się nieustannie w sufit. Cały czas myślami była przy Sasuke. Zastanawiała się co oni w tej chwili robią. Niepokoiło ją to, że kruczowłosa nawet nie próbowała ukryć się ze swoim pociągiem do Uchihy. Ponadto była ona niezwykle piękna, przez co obawiała się, że mógł ulec jej wdziękowi, a nawet przejawić zainteresowaniem jej osobą. Zresztą odkąd weszli do restauracji, wszystko wskazywało na to, że nawet jego oczarowała Famme Fatale. W dodatku ten alkohol. Może zamówił sake specjalnie, bo wiedział, że jak opuszczą stolik, to ona natychmiast wykorzysta sytuację i do niego podejdzie? Ze zdenerwowania ścisnęła mocno kołdrę. Przewróciła się na bok i zamknęła oczy. Chciała  wyzbyć się tych myśli i szybko zasnąć. Jednakże po krótkiej chwili do jej głowy ponownie doszły kolejne sugestie na temat „pary kochanków”. Spojrzała na zegar, który wisiał na ścianie. Dochodziła dwudziesta trzecia. Minęły dwie godziny odkąd pozostawiła go samego, na pastwę losu Famme Fatale. ~Z pewnością teraz oddają się namiętnym pocałunkom~ - pomyślała, ale szybko skarciła się, by nie dopuścić do siebie najgorszego scenariusza. Szybkim ruchem odgarnęła kołdrę na bok i postawiła bose stopy na podłogę. Nie może dopuścić do tego, żeby między nimi zaiskrzyło. Już teraz ledwo to znosi, a co by było gdyby zobaczyła ich jutro razem na własne oczy? Chyba by tego nie przeżyła. Mimo wszystko dalej darzy uczuciem tego zimnego, egoistycznego Sasuke i nie pozwoli by jakaś panienka jej go odebrała. Wzięła do ręki świeże ubranie i w okamgnieniu  przebrała się. Wyszła z pokoju i niewiele myśląc udała się schodami w dół, do restauracji.
Stoliki świeciły pustkami. Ten, który ją interesował najbardziej także był pusty, lecz coś przykuło jej uwagę. Na jednym z krzeseł leżał wachlarz, był on własnością kruczowłosej. Podniosła niepewnie owy przedmiot i przyglądała mu się z zaciekawieniem, zastanawiając dlaczego kobieta go porzuciła. Nagle do jej uszu dobiegła rozmowa dwóch kelnerek  z baru za ladą. Jedną z nich była, tą która obsługiwała wcześniej ich stolik.
- Chciałabym być na jej miejscu… - westchnęła.
- Prawda, poszczęściło jej się. On jest taki przystojny. Ciekawe jak jej się udało go uwieść? – spytała druga.
- To nie ma znaczenia. Wyobraź sobie co oni teraz robią. Ahhh ile dałabym żeby być teraz w jej skórze!
Źrenice różowej zwęziły się do granic możliwości. Wsłuchiwała się bardziej w dyskusję i coraz więcej dowodów było na to, że rozmawiają na temat Sasuke. Jej przypuszczenia stały się prawdą. Ona go uwiodła! A on jak gdyby nigdy nic się na to zgodził. Fala zbereźnych obrazów „dwójki kochanków” przelała się w jej myślach. Musi to jak najszybciej powstrzymać! W trybie natychmiastowym wbiegła na schody i udała się w kierunku jednego z pokojów Uchihy. Przystanęła przed samymi drzwiami najbliższego z nich. Z ich środka dochodził niewyraźny odgłos:
- No więc przejdźmy do rzeczy. Już wystarczająco mnie upiłeś – usłyszała kobiecy głos.
W mgnieniu oka różowowłosa sięgnęła za klamkę. Gdy się zorientowała, że drzwi są zamknięte od środka, nie wiele myśląc wytargała je z zawiasów za pomocą czakry.
- Sasuke-kun!!! – wykrzyczała przerażona wbiegając do środka.
Jej oczom ukazał się obraz, którego się obawiała. Sasuke siedział zdezorientowany na brzegu łóżka, a przed nim stała kruczowłosa piękność w samej bieliźnie. Na podłodze leżało porozrzucane obi i kimono, co sugerowało, że najwidoczniej powoli zrzucał z niej odzienie. Poczuła jak dwie pary oczu wlepiają się w nią z wielkim oszołomieniem. Nastała niezręczna cisza. Z wyrazu ich twarzy mogła wyczytać tylko jedno. Oboje byli w kompletnym szoku.
- Sakura? Co tutaj robisz? – spytał, a ogłupienie, aż biło z jego oczu.
- Ja… ja… - wymamrotała, nie wiedziała co powiedzieć.
- Sakura?! Co to za jedna?! – krzyknęła Kumi, a swój gniewny wzrok skierowała na Uchihę.
- No cóż… i tak miałem to zaraz zrobić – powiedział pod nosem, po czym aktywował swój kalejdoskopowy sharingan.
Kobieta wpatrując się w jego Kekke Genkai szybko straciła przytomność, upadając w objęcia kruczowłosego. Ten ze stoickim spokojem położył ją na łóżku, a zaraz potem przykrył jej nagość kołdrą. Spojrzał pytająco w kierunku Haruno.
- Eee.. Co tu się dzieje? – spytała, robiąc się w tym samym momencie cała czerwona. Dotarło do niej co w chwili fali zazdrości zrobiła. Chciała odciągnąć jego uwagę od siebie. Wiedziała, że zaraz będzie się jej wypytywał dlaczego wtargnęła tak z nienacka do jego pokoju. Potrzebowała czasu żeby wymyślić coś sensownego. Przecież nie przyzna mu się, że była zazdrosna.
Spadkobierca sharingana sięgnął za katanę i delikatnie przeciął naskórek na ręce Kumi. Ze swojej kieszeni wygrzebał fiolkę, do której wycisnął kilka kropel krwi. Następnie podniósł kimono i wydobył z niego zwój.
- To jest klucz do sejfu, w którym znajdują się miecze – odpowiedział lakonicznie, po czym zawartość fiolki przelał na rozwinięty papier i wykonał kilka pieczęci. W kłębie dymu pojawił się wcześniej wymieniony przez niego przedmiot. Chwycił za niego i schował do kieszeni za koszulą.
- A ty co tutaj robisz? – ponowił pytanie.
- No bo ja… ja… właśnie… byłam ciekawa czy wy… nie! Właściwie to… tylko przechodziłam obok… i… - jąkała się różowowłosa i gubiła się we własnych słowach, czuła jak jej twarz po raz kolejny spaliła buraka. Nie wymyśliła żadnej riposty, ani żadnego rozsądnego powodu przybycia.
Widząc jej reakcję wszystko było już dla niego jasne. Z początku niedowierzał, ale potok słów różowej wszystko na to wskazywało. ~Była zazdrosna. Dlatego tak tu wparowała~ - pomyślał Uchiha. Westchnął głośno, po czym skierował się do wyjścia. Różowa jak tresowany piesek podreptała za nim. Podniósł do ręki wyważone drzwi i przyłożył do zawiasów. Wkręcił na tyle ile się dało parę śrubek i przymocował drzwi tak, by te się nie rozleciały. Spojrzał kątem oka w zielone tęczówki, widział w nich obawę przed tym, że mogłoby do czegoś dojść między nim, a kruczowłosą, gdyby nie zjawiła się na czas. Nie chciał, żeby tak to odebrała, bo przecież nie z tego powodu zaciągnął „cel” do swojego pokoju.
- Okłamałem ją, że także interesuje się historią Siedmiu Mistrzów Miecza,wywiązała się z tego długa rozmowa i gdy ją wreszcie upiłem przyznała mi się, że ma ze sobą zwój, który jest kluczem do sejfu, w którym przetrzymuje miecze Kiba. Nie trudno się zorientować, że aby aktywować zwój będzie potrzebna strużka jej krwi. Dlatego genjutsu od początku było częścią mojego planu, wolałem to zrobić poza jakimikolwiek naocznymi świadkami. Będzie w iluzji do jutrzejszego południa, tak, żeby Suigetsu miał czas wykraść miecze –  powiedział.
~A więc, on nie chciał z nią…~ - urwała myśl, bo wtem jej przeszkodził:
- Stwierdziłem, że po co siłą z niej wyciągać informacje, skoro można było wszystko zrobić „po cichu”, zresztą sama wszystko wyśpiewała. Dlatego wynająłem dwa pokoje dla siebie. Nie miałem zamiaru dzielić sypialni z jakąś wywłoką. – podsumował.
Twarz różowowłosej momentalnie się rozpromieniła. On chciał tylko zdobyć zwój! Dlatego ją upił, wyciągnął z niej informacje i zaprowadził do pokoju, by tam rzucić na nią iluzję. Tak by nikt inny nie był tego świadkiem. Po prostu zależało mu na tym, by nikt go nie powiązał z kradzieżą mieczy. Jakże piękne były dla niej te słowa. A zwłaszcza słowo „wywłoka”, którym określił kruczowłosą. Rozpromieniona uśmiechnęła się do niego, lecz on tego nie odwzajemnił. Nagle do dwóch par uszu doszedł głośny odgłos burczenia w brzuchu.
- Przepraszam. To przez to, że wcześniej nic nie zjadłam – rzekła, po czym ponownie spaliła „buraka”.
- No to chodźmy coś zjeść – odparł, po krótkim namyśle. Jej zdziwienie nie znało granic. Ma iść sama z Uchihą? I w dodatku na kolację? – Prawdę mówiąc, to ja też jestem głodny – dodał.
Z jego wyrazu twarzy niczego nie mogła wyczytać. Dla niej jego nagła uprzejmość, była niezwykle dziwna, ale mimo tego cieszyła się, że jej to zaproponował.
- Dobra, chodźmy - powiedziała z entuzjazmem.


______________________________________________________________________
______________________________________________________________________


Rozdział pojawił się szybciej niż przypuszczałam :D Pewnie jest w nim pełno błędów, ale starałam się poprawić wszystkie te najbardziej rzucające się w oczy. Jeszcze jutro spróbuje coś wyłapać, a jeśli ktoś do tego czasu jakiś wyhaczy to proszę się nie krępować i mnie o tym powiadomić :P
Rozdział jest dość długi, przez co końcówkę już mi się trudno  pisało. Nie nadaje się do długich postów, bo się przy nich strasznie męczę xD Mimo wszystko mam nadzieję, że się podoba :)
Pozdrawiam Anna :*

poniedziałek, 17 listopada 2014

Misja w Niebie?



 Rozdział VIII



Minęło pięć dni odkąd kruczowłosy dołączył do grupy  -  Sakurę Haruno. Różowa wykorzystała ten czas na zdobycie zaufania u swojego „strażnika” Suigetsu. Jej początkowe pierwsze wrażenie o białowłosym było mylne. Z biegiem czasu okazało się, że tak naprawdę to wygadany i zabawny chłopak. Żadne z cech, które wcześniej  mu przypisała, nie odzwierciedliły jego charakteru. Prawdę mówiąc od chwili, gdy ją zaprowadził do pokoju, cała otoczka przerażającego momentalnie się zmyła. Stał się miły, uprzejmy i co chwilę rzucał humorystycznymi dowcipami. Właściwie, jeśli dokładnie przyjrzeć się ich relacji, to on pierwszy zawsze przychodził, wyciągał rękę czy zaczynał rozmowę. Nawet oprowadził ją po całej kryjówce i stale dotrzymywał towarzystwa, przez co stał się jedyną osobą, z którą Haruno miała bliższy kontakt.
Ze spadkobiercą sharingana było gorzej. Zdawałoby się, że unika spotkań ze starą towarzyszką. Rzadko kiedy na siebie wpadali, a gdy już do tego dochodziło, to zwykle miało to miejsce w kuchni, gdzie czasem przebywał więcej niż kilka chwil. Zasiadywał tam przy ogromnym stole popijając poranną kawę i czytając gazetę. Jednak gdy natykał się na dwóch członków Taki, to najczęściej po kilku wymianie zdań opuszczał pomieszczenie, przez co różowowłosa nie miała okazji porozmawiać, a nawet na dłużej zawiesić na nim oczu.
Jeśli chodzi o kwestię listu, to wyglądało to dość obiecująco. Sakura postanowiła umieścić w nim samą prawdę, by nie zaprzepaścić zaufania do Sasuke. Zawarła w nim wszystkie najważniejsze informacje. O tym, że jest bezpieczna i, że ma zamiar wrócić do Konohy jak tylko wypełni swoje zadanie.
Wiadomość dostarczała Katsuyu (ślimak Haruno), bo w końcu polegać na  jastrzębiu kruczowłosego nie mogła, z wiadomych powodów. Musiała mieć dowód na to, że owy list został wysłany, więc ślimak po dostarczeniu w ręce Uzumakiego, miał wrócić do niej z powrotem, aby złożyć raport z przebiegu misji. Jedankże aby nie ujawnić lokalizacji kryjówki, w której aktualnie przebywa Taka, Sakurze trzeba było zasłonić oczy. Wtedy Sasuke mógł spokojnie wziąć ją w obce miejsce, które stało się miejscem spotkań ze ślimakiem.
Za 10 dni mają tam powrócić i ponownie zobaczyć się z przywołanym zwierzęciem, a przede wszystkim dowiedzieć się o realizacji dostarczenia listu.
To co najbardziej ją zdziwiło to to, że wszystko przebiegło pomyślnie. Sam kruczowłosy nie przeciwstawiał się, ani nie wydał się przejęty faktem, że robił coś wbrew sobie, coś co nie przypisałaby do jego "starego" ego.
Siedząc przy wielkim, podłużnym stole w kuchni wraz z białowłosym, rozmyślała jak to wszystko dalej się potoczy. Czy wiadomość dotrze? Katsuyu wróci? Co knuje Uchiha? I czy w ogóle uda jej się kiedykolwiek z nim przeprowadzić normalną rozmowę. W tej chwili wydawało jej się, że to odległe zjawisko, a może i wręcz niemożliwe. Z zamyślenia wytrącił ją dobrze znajomy głos, który ostatnimi czasy miała tylko okazję słuchać.
- Piękna, słuchasz mnie? – spytał zniecierpliwionym głosem Suigetsu.
- Eee, chyba ostatnie zadanie  mi umknęło – odpowiedziała, zdając sobie sprawę, że już od dłuższej chwili go nie słuchała, lecz głupio jej było przyznać się do tego. Hozuki westchnął ciężko, po czym powtórzył ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie:
- Mówiłem, że Sasuke obiecał mi, że jutro wyruszymy na misję.
- Na misję? – powtórzyła z zaciekawieniem, po czym położyła łokcie na blacie stołu i podparła dłońmi podbródek.
- Tak. Mówiłem Ci o Siedmiu Mistrzów Miecza z Wioski Ukrytej Mgły. Ja jestem ich następcą – odpowiedział dumnie - Chcę zdobyć wszystkie ich miecze, by następnie stworzyć własną organizację ze mną na czele. Sasuke obiecał mi, że jutro wyruszymy po kolejny z mieczy, które nazywają się Kiba. Wcześniej władał nimi niejaki Raiga Kurosuki, ale po tym jak popełnił samobójstwo miecze zostały sprzedane jakiejś grubej rybie z dzielnicy nieba – wytłumaczył.
- Rozumiem – rzekła.
To niesamowite jak Suigetsu wypowiadał się o swoich autorytetach. Zwykle bywał żartobliwy i rzadko kiedy był poważny, ale gdy podejmowano się tematu Siedmiu Mistrzów Miecza , jego charakterystyczny uśmieszek momentalnie znikał, by na jego miejscu zadomowił się posągowy wyraz twarzy, który de facto do niego nie pasował. Rozmyślając o koledze, doszło do niej, że misja, na którą się wybiera, wiąże się z tym, że pozostanie sama w kryjówce.
- A co będzie ze mną? – zapytała.
- No właśnie. A co z nią szefie? – spytał, odchylając głowę nieco w bok, a jego wzrok powędrował tuż za nią.
Zielone tęczówki różowej poszły śladem purpurowych oczu kolegi i dopiero teraz uświadomiła sobie, że na blacie kuchenki siedział lider Taki. Trzymał w jednej ręce gorącą kawę, a palcem drugiej ręki błądził po mapie, która leżała tuż obok niego. Po usłyszeniu pytania skierował swój zimny wzrok w ich stronę.
- Pójdzie z nami – odparł sucho. - Musimy zrobić większe zakupy. Brakuje nam lekarstw, broni i innych rzeczy. A, że Karin wyruszyła na misje z Juugo, to Sakura weźmie na siebie jej robotę. Zresztą jest medykiem, więc powinna wiedzieć co potrzebujemy – dopowiedział upijając łyk czarnej cieczy.
Nienawidziła takiego zachowania. Zawsze wypowiadał się o niej tak jakby w pobliżu jej nie było, w dodatku tym swoim charakterystycznym szyderczym tonem. Zacisnęła mocno pięści i zazgrzytała zębami. Miała ochotę mu wykrzyczeć prosto w twarz, że brakuje mu kultury, żeby w końcu zachował się jak na mężczyznę przystało i porozmawiał z nią w normalny sposób, a nie przez pośrednika, którym to był Suigetsu. Nagle poczuła czyjąś rękę na swym ramieniu, a była to dłoń nikogo innego jak wspomnianego białowłosego.
- W końcu wyjdziesz z tej kryjówki. Chyba miło będzie wyjść na świeże powietrze? - spytał, po czym wysłał w jej kierunku przyjemny uśmiech. Lecz ta nie zdążyła nic odpowiedzieć ani nawet przytaknąć, gdyż wyprzedził ją w tym kruczowłosy, który to zeskakując z blatu kuchenki i kierując się do wyjścia, powiedział:
- Bądźcie gotowi jutro o siódmej.
~*~
Następnego ranka, kunoichi leniwie przetarła oczy, by spojrzeć na zegarek, który to wisiał nad wejściem do pokoju. Nie lubiła tutejszych poranków, ponieważ z powodu braku okien, nigdy nie była pewna jaka jest pora, przez co budząc się w środku nocy co chwile zerkała na naścienny zegar, przekonując się czy aby już nie czas wstawać. Zamrugała kilka razy by polepszyć ostrość swojego wzroku. Wskazówki wskazywały wpół do siódmej. Przeciągnęła się niczym zwinna kotka, po czym wygramoliła się z łóżka i czym prędzej przeszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w odzienie, które wczoraj dał jej Suigetsu. Nie mogła wyjść w swoich ubraniach, gdyż było ono w opłakanym stanie, dlatego dostała "pożyczone" ubrania od Karin. Dokładniej były to czarne, krótkie spodenki i fiołkowa koszula na guziki. Miała szczęście, że jej figura była szczupła, bo w ten sposób odzież na niej dobrze leżała. Jednak miała trochę problemu z guzikami na poziomie biustu, przez ostatnie lata przybyło jej się tu i ówdzie, więc liczyła na to, że nie wystrzelą w nieodpowiednim momencie. Poprawiła jeszcze uczesanie i skierowała się do wyjścia.
Przed drzwiami pokoju stali już pozostali członkowie Taki. Przywitała się serdecznie z dwójką mężczyzn mówiąc krótkie „cześć”. Suigetsu z wymalowanym bananem na twarzy z miłą chęcią odpowiedział, jednak do kruczowłosego jej słowa nie doszły lub po prostu z braku uprzejmości nie miał ochoty odpowiadać.
- Plan jest taki: trzymasz się blisko nas. Niczego nie robisz na własną rękę, zrozumiano? – odezwał się Uchiha.
Dla świętego spokoju przytaknęła skinieniem głowy. Ten zaś podszedł do niej nieco bliżej, nie spuszczając wzroku od jej szmaragdowych oczu. Zbliżał się na niebezpieczną odległość, swoim spojrzeniem całkowicie ją zahipnotyzował. Dokładnie znała ten wzrok. Gdy tak przyglądała się hebanowym oczom cała reszta traciła na znaczeniu. Dzieliły ich zaledwie kilka centymetrów. Pochylił się, poczuła  jego ciepły oddech na swej delikatnej skórze. Przyglądała mu się z taką samą uwagą jak on jej, z tym, że ona dała po sobie poznać lekkie zawstydzenie, robiąc się delikatnie różowa na policzkach.
I to byłoby na tyle z tego z czego zapamiętała, ponieważ patrząc w jego czarujące oczy momentalnie pojawił się w nich sharingan. Wszystko wokół niej stopniowo zaczęło się zlewać. Wyglądało to tak jakby ktoś rzucił wiadrem wody na cały obraz, który miała przed oczami, a ten powoli spływał jak zwykły deszcz i miał ujście u jej stóp. Kolorowego deszczu zaczęło przybierać więcej i więcej, aż całkowicie się w nim zanurzyła. Próbowała wypłynąć na powierzchnię, ale było to niemożliwe, coś ograniczało jej ruchy. Usiłując złapać oddech, spadała tak coraz głębiej, głębiej i głębiej…
- Kai! (Uwolnienie) – usłyszała.
Otworzyła powoli oczy. Nagle doszło do niej silne i ostre światło, które raziło jej tęczówki. Przez krótką chwilę próbowała dostrzec cokolwiek w tej jasności, lecz było ono tak mocne, że dopiero po przymrużeniu i wytężeniu oczu mogła coś spostrzec. Jej oczom ukazały się wysokie drzewa oraz ćwierkające ptaki. Rozejrzała się dookoła. Zdała sobie sprawę, że znajduje się na ścieżce w lesie, siedzi na ziemi, opierając się o drzewo. Z jej lewej strony wyłoniła się postać, która kucała przy niej i oplotała ją ramionami. Najwidoczniej to jego słowa usłyszała wcześniej.
- Obudziłaś się wreszcie – powiedział, pomagając jej wstać.
- Co się stało? – spytała będąc jeszcze w szoku i trzymając się kurczowo za głowę.
- Byłaś w genjutsu. Sasuke nie chciał żebyś dowiedziała się gdzie jest nasza kryjówka – podsumował Suigetsu.
~No tak, ostatnie co pamiętam to jego sharingan~ - pomyślała drapiąc się po głowie. Jednak iluzja była tak silna, że nawet ona nie zorientowała się, że w nią wpadła. Mimo tego, że ma naturalną zdolność do genjutsu i zawsze potrafiła je wykryć, to tym razem była święcie przekonana, że to co widziała działo się w rzeczywistości. Jej wzrok powędrował na pobliskie drzewo, o które się opierał kruczowłosy. Czekał cierpliwie, aż ta dojdzie do siebie i wyruszą w dalszą podróż. Stał tak z splecionymi rękami na piersi i spuszczoną głową. ~Sasuke skąd w Tobie ta siła?~ - spytała samą siebie, cały czas go obserwując.
- Idziemy? – spytał lakonicznie Uchiha.
Oboje kiwnęli głową na znak zgody i ruszyli dalej przed siebie, ścieżką, którą wcześniej obrali. Nie minęło kilka godzin, a już na horyzoncie można było dostrzec bramę z umiejscowionym na górze nagłówkiem „Powiat Nieba”.


___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________


Od autora: Tak, tak wiem... Minęły cztery miesiące od ostatniego rozdziału ;( Proszę o wybaczenie! Jestem świadoma tego, że cokolwiek teraz napiszę nie przywróci tych straconych miesięcy, ale prawda jest taka, że z powodu nowego roku szkolnego, nie miałam czasu na pisanie opowiadania. Zależało mi na jak najlepszym starcie w nowej szkole, żeby później mieć łatwiej. Dopiero teraz staram się gospodarować tak czasem, by mieć chwilę wolnego.
Wiem też, że rozdział nie jest rewelacyjny i pewnie mnóstwo w nim błędów, ale chyba ważne jest, że w końcu odważyłam się go opublikować :P Nie mam pojęcia czy jeszcze ktoś mnie czyta, ale jeśli tak, to jeszcze raz przepraszam za moje zniknięcie. Postaram się nadrobić wszystkie moje zaległości w opowiadaniach, które czytam, a także częściej brać się za moje opowiadanie. Jeszcze raz przepraszam, wstyd mi :(

Poza tym, chciałam poruszyć temat mangi, z którą jestem na bieżąco. Jestem szczęśliwa z takiego zakończenia (pomijając fakt niektórych wątków), Ci którzy czytają mangę pewnie wiedzą o co chodzi :D Dlatego też to zakończenie dało mi wielkiego kopa i weny xD Jeszcze tylko czekam na ostatni film ;>

Pozdrawiam i jeszcze raz mocno przepraszam Anna ;*;*;*