Rozdział II
Pogoda im nie dopisywała. Było ciemno mimo, że dopiero co
minęło południe. A spowodowane to było czarnymi, burzowymi chmurami na
nieboskłonie. Deszcz zaczął padać intensywnie na ich zmęczone pośpiechem
twarze.
Powoli zbliżali się do celu. Już z daleka można było
dostrzec wybuchy, pełno dymu i podpalone drzewa. W końcu nikogo taki widok nie
dziwił, kilku członków Akatsuki zaatakowało samotnie podróżującego Killera Bee.
A jak wiadomo nie jest to zbyt wyrównana walka. Bee pewnie robił wszystko by
uratować swoje, jakże cenne życie.
W drodze Kakashi wyjaśnił wszystkim po krótce, kto jakie ma
zadanie. Trudno było się do tego dostosować, bo nadal nie wiadomo ilu było
członków przestępczej organizacji, ale początkowy plan był taki: jak dotrą do
celu, to Sakura ma zająć się leczeniem ośmioogoniastego, a reszta walczyć ze
zbiegłymi ninja.
Dotarłszy na miejsce, szybko ocenili sytuację. Pola Kraju
Ognia były już doszczętnie zniszczone, w kilku miejscach można było
zaobserwować ogromne dziury w ziemi, które sugerowały, że toczono tu walkę.
Gdzieniegdzie można było dostrzec ślady krwi, a także powypalane przez czarne,
niegasnące płomienie drzewa oraz trawę. Hachibi był już mocno poturbowany,
ledwo trzymał się na nogach, można było wywnioskować, że to właśnie do niego
należy ów czerwona ciecz.
Przed nim stały trzy postacie. Jedną był białowłosy ninja z zębami jak u rekina, który trzymał w dłoniach wielki, przypominający tasak rzeźnika miecz.
Drugą osobą był wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który miał na połowie swojego ciała przeklętą pieczęć, wyglądał na niezrównoważonego psychicznie.
A ostatnią, ale najwidoczniej najważniejszą był "on", Uchiha Sasuke. Kruczowłosy nic się nie zmienił po tylu latach, nadal na jego twarzy był wypisany chłód i zobojętnienie. Jednakże on sam z urodziwego młodzieńca zmienił się w atrakcyjnego mężczyznę. Bez dwóch zdań można było stwierdzić, że jeszcze bardziej wyprzystojniał, od ostatniego spotkania.
Każda z tych postaci miała na sobie charakterystyczne czarne płaszcze z wyszytymi czerwonymi chmurami, co sugerowało przynależność do kryminalistycznej organizacji, składającej się z poszukiwanych ninja rangi S.
Przed nim stały trzy postacie. Jedną był białowłosy ninja z zębami jak u rekina, który trzymał w dłoniach wielki, przypominający tasak rzeźnika miecz.
Drugą osobą był wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który miał na połowie swojego ciała przeklętą pieczęć, wyglądał na niezrównoważonego psychicznie.
A ostatnią, ale najwidoczniej najważniejszą był "on", Uchiha Sasuke. Kruczowłosy nic się nie zmienił po tylu latach, nadal na jego twarzy był wypisany chłód i zobojętnienie. Jednakże on sam z urodziwego młodzieńca zmienił się w atrakcyjnego mężczyznę. Bez dwóch zdań można było stwierdzić, że jeszcze bardziej wyprzystojniał, od ostatniego spotkania.
Każda z tych postaci miała na sobie charakterystyczne czarne płaszcze z wyszytymi czerwonymi chmurami, co sugerowało przynależność do kryminalistycznej organizacji, składającej się z poszukiwanych ninja rangi S.
Uwagę Uchihy przyciągnął głośny krzyk Uzumakiego:
- Sasuke! Co to ma
znaczyć?!
Czarne niczym smoła tęczówki wlepiły się w postać starego przyjaciela.
Jego przeszywające spojrzenie było nad wyraz chłodne i pozbawione uczuć, aż
przysparzało o gęsią skórkę. Naruto wyczytał z jego oczu, że ten wyzbył się
resztek ludzkich emocji jakie w nim pozostały. Był wstrząśnięty jego postawą,
nie mógł uwierzyć, że stał się dla niego aż tak obcy.
Sakurze na widok byłego członka Drużyny 7 rozszerzyły się
źrenice. W końcu stoją naprzeciw siebie, twarzą w twarz. Czekała na ten moment
odkąd on opuścił wioskę. Stał się kryminalistą, ale mimo to chciała by wrócił z
nią z powrotem do Konohy. Jej serce zaczęło bić mocniej, gdy napotkała jego
zimne spojrzenie. Przez chwilę była w takim szoku, że nie była w stanie ani
odrobinę się poruszyć. Jednak po chwili otrząsnęła się z osłupienia i
przypominając sobie wytyczone przez Kakashiego zadanie, podbiegła do rannego
Killera Bee. Wszystko bacznie obserwowała z bezpiecznej odległości. Sai zaczął
walkę z białowłosym, zaś Kaka-sensei z posiadaczem przeklętej pieczęci.
Natomiast Naruto zaczął rozmowę z dawnym
przyjacielem. Niestety nie dane jej było usłyszeć o czym rozmawiają, gdyż
potrzebowała koncentracji przy leczeniu ośmioogoniastego, który był
nieprzytomny. Kątem oka zauważyła, że ich konwersacja się zakończyła i przeszli
do rękoczynów. Naruto w trybie Mędrca zaatakował swym Rasen-shurikenem, zaś
wokół Sasuke pojawiła się gigantyczna, humanoidalna istota, która wystrzeliła
coś ze swojego łuku w stronę blondyna. Niebieskookiemu z trudem udało się
uniknąć ciosu. Gdy myślał, że może przejść do kontrataku, to zza jego pleców
wyskoczył białowłosy ze swoim mieczem. Sakura przekierowała swój wzrok na
Sai'a, który jeszcze do niedawna walczył z ów osobnikiem. Niestety, jak się
okazało leżał już nieprzytomny na ziemi, z ranami szarpanymi od wielkiego
miecza.
Blondyn dalej walczył z dwoma przeciwnikami. Nawet dobrze mu
szło, ale było widać, że męczy go ta nierówna walka. Sakura w końcu postanowiła
dołączyć się do bitwy, nie mogła pozwolić na to żeby coś się stało
przyjacielowi. Zresztą już dawno sobie obiecała, że już nigdy więcej nie będzie
„piątym kołem u wozu”. Zebrała swoją czakrę w prawej pięści i podbiegła do
białowłosego. Uderzyła z całej siły w podłoże pod nim, które w okręgu
kilkunastu metrów roztrzaskało się na kawałeczki. Ze zdziwieniem spostrzegła,
że nie tylko „jej przeciwnik” wpadł w pułapkę, a także Naruto i Sasuke, którzy
próbowali teraz wydostać się z spod sterty gruzów. Spadkobierca sharingana
wychodząc z spod rumowiska, zlustrował wzrokiem sylwetkę kunoichi. Nie
przypuszczał, że jego dawna kompanka z drużyny stała się tak silna. Dlatego też
nie spodziewał się jakiegokolwiek ataku z jej strony. Zapamiętał ją jako słabą,
płaczliwą dziewczynkę, a teraz stoi przed nim pewna siebie, silna i zdecydowana
kobieta. Czyżby to była ta sama osoba? Niemożliwe.
W czasie gdy dwójka starych przyjaciół z drużyny mierzyła
się wzrokiem, Killer Bee wstał o własnych siłach i przemienił się w Hachibiego,
ładując przed sobą wielką czarną kule wymierzoną prosto w kruczowłosego.
- To za to, że już drugi raz próbujesz mnie schwytać! -
wykrzyczał i cisnął ową techniką w niego.
Do jej uszu dotarł przeraźliwy krzyk, a następnie odgłos
wybuchu. Na ciele poczuła ogromną fale uderzeniową. Wszystko potoczyło się tak
szybko, że nie mogła odnotować co tak naprawdę się stało. Nagle na całym
terenie pola walki zapanowała ciemność. Była to konsekwencja pyłu, który nie
chciał opaść po tak mocnym uderzeniu. Widoczność była bliska zeru. Trudno było
dostrzec cokolwiek, co by nie było w zasięgu ręki. Sakura powoli podniosła się
z ziemi. Poczuła ból na prawym ramieniu,
ale nie zwróciła na niego większej uwagi, bo chciała ujrzeć co miało miejsce
tuż przed chwilą. Za jej plecami leżał Naruto, który jak tylko otworzył oczy,
wstał na równe nogi, ominął przyjaciółkę i zaczął biec w stronę miejsca
wybuchu.
- Sasuke! – krzyknął.
Teraz to do niej dotarło. To właśnie Hachibi wykonał ową
technikę. Skierował swój najsilniejszy atak – bijuu damę w spadkobiercę
sharingana. Ciarki przeszły po całym jej ciele, kiedy zdała sobie sprawę z tego
co się stało. Panika była wypisana na jej twarzy. Trudno było jej się do tego
przyznać, ale mimo upływu czasu dalej coś czuła do kruczowłosego. Rozpoczęła
trucht śladami blondyna, aby na własne oczy przekonać się w jakim jest stanie.
Po chwili spostrzegła przed sobą wielki krater, a w nim trzy postacie, a
właściwie cztery, z tym, że czwarta osoba leżała nieruchoma w centrum
zagłębienia.
- Sasuke-kun! – krzyczała jedna z postaci. Była nią
czerwonowłosa kunoichi z okularami na nosie, która przytulała do swej piersi
Uchihę. Widać, że jego los nie był obojętny dla kobiety. Musiała go darzyć
większym uczuciem, niż zwykłego kolegę z drużyny.
- Nie jest dobrze – powiedział wstrząśnięty chłopak o
uśmiechu rekina.
Uzumaki stanął nad swoim przyjacielem. Przyjrzał się
odniesionym obrażeniom na jego ciele, po czym szybko odwrócił wzrok, bo nie
mógł znieść tego widoku. Nie znał się na medycynie, ale wiedział jedno, jego
rana była bardzo poważna. Zazgrzytał zębami i zacisnął mocno pięści.
- Cholera! Nie wybaczę Ci tego! – krzyknął w stronę
sprzymierzeńca z Wioski Ukrytej w Chmurach.
- Głupcze! Muszę go zabić póki, nie dorwało mnie jeszcze
Akatsuki – zarymował i zamachnął się by oddać kolejny cios pod adresem
kruczowłosego.
- Nie pozwolę żeby ktokolwiek go skrzywdził! – warknął i
ruszył w stronę ośmiornicy, by go powstrzymać.
W czasie gdy Naruto toczył bój z Hachibim, Sakura szybko
podbiegła do członków Akatsuki. Pył już prawie opadł, więc widoczność się
polepszyła. Mogła w końcu dostrzec jakie rany lider Taki odniósł po uderzeniu
ośmioogoniastego. Nie wyglądało to dobrze. Brzuch i klatka piersiowa
spadkobiercy sharingana były całe we krwi, która w szybkim tempie wypływała z
wielkiej rany, brudząc przy tym całą odzież, a także wszystko co znajdowało się
wokół. Dopiero teraz spojrzała w jego oczy, po mimice twarzy można było
wywnioskować, że przeżywa on niewyobrażalny ból. Wtem okularnica wyciągnęła do
niego odsłoniętą z odzienia rękę, po czym w półprzytomny Uchiha ugryzł ją tak,
że czerwonowłosa aż syknęła z bólu. Widać, że jego cierpienie powoli ustawało
dzięki piciu jej krwi.
Sakura bacznie obserwowała wszystko z boku. Była najlepszym
medykiem w Wiosce Ukrytej w Liściach, a może i nawet na całym kontynencie. Bez
problemu mogła stwierdzić, że ten sposób leczenia szkodzi kunoichi. Mimo, że
gwarantowało to niemalże natychmiastowe efekty regeneracji, to czerwonowłosa
traciła przy tym dużo krwi, przez co taki rodzaj kuracji był dla niej
niebezpieczny.
- Nie powinnaś tego robić, to dla Ciebie szkodliwe –
powiedziała stanowczo, a wszystkie tęczówki zwróciły się w stronę mówcy. – Wiem
co mówię, jestem medykiem – dodała.
Różowa podeszła nieco bliżej, skumulowała czakrę w swoich
dłoniach i przyłożyła ręce do rany starego przyjaciela. Ten jak poparzony
odsunął się od okularnicy i przeszył ją morderczym spojrzeniem. Zielonooka nie
zdążyła na ten gest zareagować, gdyż chwycił ją za nadgarstek i w bolesny
sposób go wykręcił.
- Chcę Ci pomóc! –
wykrzyknęła z bólem. Wtem spojrzała w jego zimne hebanowe oczy i od razu mogła
stwierdzić, że ten nie chciał od niej pomocy. Zacisnęła mocno zęby i kontynuowała:
- Pozwól mi Cię uleczyć. To poważna rana, możesz się
wykrwawić!
Sasuke podniósł się do pozycji siedzącej, nie puszczając jej
skręconego nadgarstka. Karin, bo tak nazywała się czerwonowłosa kunoichi,
przytrzymywała go by nie opadł. Zaś Suigetsu – białowłosy shinobi gwałtownie
odsunął Haruno od swojego szefa.
- Dlaczego chcesz mu pomóc? – zapytał.
- Bo mimo wszystko jest moim przyjacielem. Nie, naszym
przyjacielem! – powiedziała zacięcie, a jej oczy powędrowały w stronę blondyna,
który dalej próbował przemówić do rozsądku ośmiornicy, używając do tego pięści.
- Był z nami w Drużynie 7 i wiem, że gdzieś tam w środku
jest dalej tym samym Sasuke co wtedy.
Uchiha gdy to usłyszał tylko prychnął z obojętnieniem. Jakby
jej słowa spłynęły po nim jak po kaczce. Spojrzał na nią beznamiętnie, po czym wstał i wymierzył jej
cios prosto w brzuch. Uderzenie było tak
mocne, że różowa w mgnieniu oka straciła przytomność. Opadła bezwładnie na
ziemię. On zaś z wielkim bólem odwrócił się w kierunku
dwóch walczących ze sobą jinjuuriki. Trzymał się mocno za ranę na brzuchu, z
której nadal strumieniami wylewała się krew. W jego wzroku było widać tylko
gniew i żądzę zemsty na swoim sprawcy.
- Czas odpłacić się ośmiornicy – warknął.
_____________________________________________________________________
_____________________________________________________________________
Rozdział poprawiałam chyba z milion razy, a to z powodu długich opisów. Jednak uważam, że były one konieczne, gdyż bardzo chciałam wprowadzić odpowiedni klimat. Prawdę mówiąc nie wiem czy mi się to udało, czy nie, ale mam nadzieję, że mimo wszystko przypadnie Wam do gustu :)
Proszę o komentarze i o rady nad czym mam popracować :)
Pozdrawiam Anna
Jak on mógł ją tak uderzyć ;-;
OdpowiedzUsuńJa już się z nim policzę....
+ Bardzo dobry rozdział :3
No, szybko się akcja rozwija. Sasuke uparty jak zawsze, Sakura chcę mu pomóc, choć wcale nie musi, a on takie cyrki odstawia. Niezmiernie ciekawi mnie to jak on będzie teraz walczył??
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy...
Pozdrawiam Paulina
Witam, witam i o zdrowie pytam. ;D
OdpowiedzUsuńTrochę się zbierałam, żeby to przeczytań z pewnych przyczyn oraz skomentować. Co do przeczytania to też zebrać się za bardzo nie mogłam, ale w końcu wzięłam się i jestem z tego dumna. :)
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału i spojrzeniu na liczbę wyświetleń byłam trochę zdziwiona, że jest tak mało ich. Już po pierwszym rozdziale byłam zachwycona opowiadaniem. I to bardzo. Strasznie do gustu przypadły mi opisy. Fabuła też wydaje się ciekawa.
Na pewno będę tu co róż zaglądać. Jeśli chcesz poznać dłuższą moją opinie co do bloga to zapraszam na gg: 49755649. Jeśli chcesz to mogę coś spróbować doradzić.Oraz zapraszam do mnie Http://shi-no-kisu-ss.blogspot.com
Rozpisałam bym się bardziej, lecz w tej chwili za dużo czasu nie posiadam. A na gg jestem prawie zawsze, a na internecie to ostatnio jakoś rzadko. Te komputery mnie nie lubią. :/
Życzę dużo weny. ;3
Pozdrawiam cieplutko. ;*
Palina aa
Dziękuję Ci bardzo za opinię. Cieszę się, że spodobały Ci się moje rozdziały, a nawet opisy :) Nawet nie wiesz jak bardzo jestem tym zdziwiona, gdyż jesteś już drugą osobą, która mi to pisze, a ja wciąż uważam, że opisy mogły by być lepsze xD No cóż, mam nadzieję, że następne posty również przypadną Ci do gustu. Z pewnością będę się starać by tak się stało :)
UsuńRównież pozdrawiam Anna