Rozdział V
Mijały godziny, minuty, sekundy, odkąd to Juugo przyprowadził rannego Uchihę do kryjówki. Dochodziła północ, a do tej pory nie było żadnej oznaki życia ze jego strony. Karin siedząc na krześle, opierała się łokciami o łóżko przeplatając palce z palcami ukochanego. Była w swego rodzaju transie, strach o jego życie mieszał się z nadzieją na jego uleczenie. Tylko na nim skupiała swoją uwagę, nic innego się dla niej nie liczyło.
Suigetsu ulokował się na łóżku, gdzie wcześniej leżała różowa, a wzrok miał skoncentrowany tylko na jednym punkcie. Myślami cały czas wracał na pole bitwy, kiedy to szedł za szefem patrząc jak ten powoli się wykrwawia. Miał poczucie winy, że wtedy nie zareagował wystarczająco stanowczo i nie był w stanie mu pomóc.
Juugo odkąd ukończono zabieg transplantacji krwi, stał oparty o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Jego stan psychiczny nie był lepszy od pozostałej dwójki, wiedział, że to z jego powodu lider Taki wrócił na pole bitwy. Przez jego niepohamowany gniew musiał w dodatku użyć takiej techniki jak Susanoo przez, którą to oczy i ciało użytkownika są nadwyrężane, ponieważ pożera znaczne ilości czakry. Czuł, że to właśnie z jego winy muszą teraz walczyć o życie Sasuke.
Sakura wciąż wykonywała Shosen jutsu na brzuchu i klatce piersiowej rannego. Od siedmiu godzin bezustannie pobudzała organizm do regeneracji komórek i leczenia poważnej rany. Mimo, iż była wyczerpana i pozostało jej niewiele czakry, robiła co w swojej mocy by cała kuracja się powiodła. To co było dla niej dziwne to to, że wszyscy wokół byli dla niej mili. Bez sprzeciwu wykonywali każdy jej rozkaz, a nawet sami oferowali wsparcie. Tak jakby na obecną chwilę zapomnieli jak bardzo różnią się ich poglądy oraz wartości życiowe. Pomagała im z własnej woli, nikt jej do tego nie zmuszał. Widocznie dla nich była to oznaka zawieszenia broni i zaakceptowania jej jako chwilowego sprzymierzeńca.
W pomieszczeniu było cicho, jedyne odgłosy, które dochodziły do uszu to te z wykonywania podstawowej i rozpowszechnionej wśród medyków techniki leczniczej. Każda z postaci znajdująca się w pokoju wyczekiwała momentu, w którym to ujrzą w końcu jak spadkobierca sharingana otwiera swoje hebanowe oczy. Bicie jego serca unormowało się, on jednak w dalszym ciągu był nieprzytomny. Nadal znajdował się w stanie krytycznym, ale stabilnym.
Zielonooka przerwała kurację, po czym wytarła ręką kropelki potu na czole. Reszta Taki patrzyła na nią pytająco. Nie wiedzieli dlaczego zaprzestała leczenia. Wszystkie osoby wstały ze swoich siedzisk i zwróciły swoje tęczówki w stronę medyka, wyczekując na jakiekolwiek słowa wyjaśnień.
- Teraz powinniśmy oczyścić i obandażować ranę. Powinnam przygotować specjalną maść, ale przede wszystkim należy kontrolować jego puls, a także sprawdzać w jakim jest stanie przez całą noc. Może nagle mu się pogorszyć, a wtedy całe leczenie będzie trzeba zacząć od nowa. Ktoś musi przy nim czuwać całą noc. – Podkreśliła ostatnie słowa.
Chętnych było wielu, nie tylko Karin, która z wielką przyjemnością opiekowałaby się swoją sympatią, ale także pomarańczowowłosy, który non stop obwiniał się o stan w jakim znajduje się jego przywódca. Chciał w ten sposób odpokutować swoje winy. Jednak zanim któreś z nich się odezwało, białowłosy zabrał głos w tej sprawie:
- Ja go będę pilnować.
Wszystkie miny zebranych w pomieszczeniu wyraziły zdziwienie. Gdyby mogła to szczęka okularnicy opadłaby do samej ziemi. Suigetsu nie był osobą, która by się o kogoś troszczyła, miał przecież przydomek drugiego „Demona z Wioski Ukrytej Mgły”, a to dlatego, że lubił zabijać i miał nietypowy zwyczaj wyrywania kończyn swoim ofiarom. Zawsze wydawało się, że jest obojętny względem swoich towarzyszy. Nikt nie zdążył tego skomentować, ponieważ Hozuki kontynuował:
- Karin idź z medykiem do spiżarni i przygotujcie maść leczniczą. Ja z Juugo w tym czasie obmyjemy go z zaschniętej krwi.
Czerwonowłosa zmarszczyła brwi i już miała unieść się dumą, gdyż nie chiała opuszczać swojego "ukochanego", lecz przeszkodził jej w tym Suigetsu, mówiąc:
- Chyba chcesz pomóc Sasuke w rehabilitacji… – Uśmiechnął się perfidnie, bo wiedział, że to stwierdzenie na nią zadziała i bez słowa wykona zadanie, które jej powierzył.
Tak też się stało, Karin z naburmuszoną miną poprosiła Sakurę, aby poszła z nią do spiżarni, gdzie trzymali zapasy jedzenia, zioła i wszystkie komponenty potrzebne do wykonania maści leczniczej. Gdy już weszły do środka otrzymała od różowej listę składników, które będą im niezbędne. Po dłuższej chwili gdy miały w rękach to czego szukały, zaczęły przygotowania do wykonania lekarstwa. Zerknęła kątem oka na różowowłosą, która to właśnie zgniatała w moździerzu jeden ze składników.
- Chciałam Ci podziękować, oczywiście w imieniu wszystkich, za to, że zrobiłaś co w swojej mocy by go uratować – czerwieniąc się i z wykrzywioną miną na twarzy powiedziała cicho, lecz słowa te dotarły do uszu zielonookiej.
- Nie ma za co, robiłam to co do mnie należy, w końcu jestem medykiem. Zresztą jeszcze się nie obudził, więc to nie koniec leczenia – zwróciła uwagę.
Tak, to prawda, że zrobiła wszystko by mu się polepszyło. Strasznie niepokoiła się o jego stan zdrowia, przez co milion myśli pałętały się jej po głowie. Jego stan zdrowia do końca nie był pewny, ale jeśli zapewni mu się opiekę 24h/dobę, to jest szansa, że z tego wyjdzie. Zastanawiało ją to, co się stanie jak odzyska przytomność? Nie potrafiła odpowiedzieć jak się wtedy zachowa. W końcu tak długo wyczekiwała ich ponownego spotkania. A teraz gdy w końcu to nastąpiło, nie wiedziała czego się spodziewać, ani po sobie, ani po nim. Gdzieś w środku jej serca działo się prawdziwe spustoszenie. Z jednej strony była wściekła na Uchihę, że nie zważał na jej uczucia i tak po prostu opuścił wioskę. Wyznanie miłości i słowa, które wtedy wypowiedziała spłynęły po nim jak po kaczce i nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia. A z drugiej strony widząc go po tylu latach na Polach Kraju Ognia, zdała sobie sprawę z tego, że wciąż ma do niego słabość. W głebi duszy cieszyła się, że może być w tak trudnej chwili przy nim i wspierać go.
Teoretycznie, dawno temu obiecała sobie, że nigdy mu nie wybaczy, a gdy gdzieś na swej drodze go napotka to wszystko mu wygarnie. A w praktyce zrobiła całkowitą sprzeczność, jeszcze uratowała mu życie. Ale kto by tego nie zrobił widząc osobę na łożu śmierci?
Gdy dziewczyny wróciły z przygotowaną maścią do pokoju, w którym leżał Uchiha, zauważyły, że Suigetsu z Juugo kończyli swoją robotę i oczyszczali ciało kruczowłosego. Sakura zwróciła szczególną uwagę na to, że białowłosy przetarł mokrą szmatką policzki szefa, na których to znajdowały się ślady krwi wypływającej z jego oczu. Widocznie jego gałki oczne także miały jakieś uszkodzenia, którymi będzie musiała się zająć, ale to dopiero jak odzyska przytomność.
Z pomocą Karin i chłopaków wysmarowała ranę leczniczym smarowidłem, po czym zabandażowała jego brzuch i klatkę piersiową.
- Gotowe – powiedziała z satysfakcją.
- Idźcie odpocząć. Jak szef się obudzi, albo będzie się z nim coś działo, to dam wam znać. – Zwrócił się Hozuki do reszty Taki.
- Juugo mam do Ciebie prośbę, wyjdź przed wejście do kryjówki, sprawdź czy nikt was nie śledził i nie pałęta się gdzieś w pobliżu – zwrócił się do wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny. Ten pokiwał twierdząco głową i czym prędzej wybiegł z pomieszczenia.
Czerwonowłosa podeszła jeszcze raz do łoża, na którym leżał Sasuke, by móc się z nim pożegnać. Spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem, po czym delikatnie odgarnęła jego włosy na czole.
- Nie zapomnij mnie obudzić jakby coś się działo – powiedziała oschle do Suigetsu, odwróciła się na pięcie i wyszła z sali szpitalnej pozostawiając pozostałą dwójkę samych.
Po krótkiej chwili Hozuki zwrócił się do różowej:
- Ty też idź spać, musisz się zregenerować, by mieć siły na dalsze leczenie. Poza tym Ty chyba także potrzebujesz pomocy – powiedział wskazując palcem na jej poparzone nogi.
No tak, różowa była tak pochłonięta ratowaniem Uchihy, że zapomniała o swoich dolegliwościach. Nie wzięła pod uwagę, że ona też potrzebuje pomocy. Usiadła na brzegu drugiego łóżka, skumulowała czakrę w prawej dłoni, po czym przyłożyła rękę na poparzone miejsce.
- Tam w lodówce powinien być specjalny żel na tego typu rany. – dodał. Wskazał palcem mebel, w którym to miało znajdować się potrzebne mazidło. Po czym odsłonił swoje rekinie zęby, by posłać uśmiech w jej kierunku.
- Dziękuję… - powiedziała nieśmiało, a następnie skierowała się w stronę lodówki.
Białowłosy usiadł na krześle, które znajdowało się tuż obok łóżka rannego, po czym wzrok skierował na spadkobiercę sharingana, który wciąż leżał nieprzytomny.
Sakura wyleczywszy poparzenia na nogach i posmarowaniu ich łagodzącą maścią, położyła się wygodnie na łóżku, nawet się nie obejrzała a już oddała się w objęcia Morfeusza.
Po 10 godzinach...
Leżała skulona pod kołdrą, na łóżku w pomieszczeniu zwanym „salą szpitalną”. To tutaj członkowie Taki, będąc chorym bądź, w ciężkim stanie, odbywali wszelkie zabiegi czy też rehabilitacje. Po wczorajszym ciężkim i pracowitym dniu należała jej się choć odrobina odpoczynku. Jej oczy wciąż były zamknięte, odkąd położyła się poprzedniego dnia, ani razu się nie przebudziła. Miała twardy sen i do tej pory nic, ani nikt jej w tym nie przeszkadzał. Nagle poczuła, jak pewien shinobi uparcie zaczął nią szturchać. Z początku lekko trącił jej ramię, ta jednak nie reagowała, więc zaczął robić to gwałtowniej. Leniwie podniosła powieki do góry, aby jej szmaragdowe tęczówki mogły ujrzeć natarczywą osobę.
- Nareszcie się obudziłaś – powiedział Suigetsu. – Zobacz, kto odzyskał przytomność – dodał, po czym skierował wzrok w stronę sąsiedniego łóżka, na którym to siedział oszołomiony Uchiha z wiszącą na nim Karin.
- Sasuke-kun, tak się cieszę! – wykrzyczała mu prosto do ucha.
- Karin to boli – powiedział i odsunął ręką nachalną kobietę. Zaczął rozglądać się wokół swoimi hebanowymi oczyma, gdyż chciał uzyskać odpowiedzieć na nurtujące go pytanie: Co się tak w ogóle stało? Wiedział już, że znajduje się w kryjówce, a dokładniej w sali szpitalnej, ale nie mógł sobie przypomnieć jak tu trafił. Przyglądał się wszystkiemu bacznie, po czym jego wzrok zatrzymał się na różowej i białowłosym, którzy to obserwowali każdy jego ruch. Co prawda był to niecodzienny widok, widzieć tyle głów wpatrzonych w jego osobę zaraz po przebudzeniu, ale najbardziej go dziwiła postać Sakury, która tu się znajdowała.
- Sasuke, całe szczęście, że się obudziłeś – powiedział rozradowany Juugo, który właśnie stanął w otwartych drzwiach, a jego uśmiech na twarzy nie znikał nawet na chwilę. Kruczowłosy patrzył na niego pytająco, bo dalej nie wiedział jak się dostał do kryjówki, przecież nie o własnych siłach. No i najbardziej zastanawiało go co robi tutaj ich przeciwnik.
Ten domyślając się co nurtuję szefa, pośpiesznie wyjaśnił mu powód jej obecności tutaj.
– Po wykonaniu Kirin straciłeś przytomność i czym prędzej zabrałem Cię do kryjówki, gdzie zajęła się Tobą ona – dodał, wskazując palcem na Haruno.
Ich wzrok się skrzyżował. Przez chwilę wgłębiała się w jego hipnotyzujące, hebanowe tęczówki, on zaś wpatrywał się w czystą zieleń jej oczu. Nic z nich nie wyczytała i mimo, że w rzeczywistości był to tylko moment, zapragnęła żeby nie przestawał na nią patrzeć w ten sposób. Nastała niezręczna cisza. Wszyscy wyczekiwali na zabranie głosu, którejś ze stron. Zwłaszcza dotyczyło to okularnicy, która widząc jak ta dwójka wpatruje się w siebie nawzajem, poczuła falę zazdrości.
Uchiha przerywając nastrój, rzucił kołdrę na bok. Chciał wstać, jednak uniemożliwił mu to przeszywający ból wydobywający się z jego rany na brzuchu.
- Nie wstawaj! Jest na to za wcześnie! Nie jesteś jeszcze wystarczająco zdrów – krzyknęła różowa, podbiegając do spadkobiercy sharingana. - Rana jest jeszcze zbyt świeża. - Położyła go na plecach, a on o dziwo nie sprzeciwiał się. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że cierpiał podczas wykonywania gwałtownych ruchów. Zaczęła odwijać bandaż, aby zobaczyć jak wygląda odbudowa tkanki na jego ranie. Czuła jego wzrok na sobie, ale starała się go ignorować.
- Nie wstawaj! Jest na to za wcześnie! Nie jesteś jeszcze wystarczająco zdrów – krzyknęła różowa, podbiegając do spadkobiercy sharingana. - Rana jest jeszcze zbyt świeża. - Położyła go na plecach, a on o dziwo nie sprzeciwiał się. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że cierpiał podczas wykonywania gwałtownych ruchów. Zaczęła odwijać bandaż, aby zobaczyć jak wygląda odbudowa tkanki na jego ranie. Czuła jego wzrok na sobie, ale starała się go ignorować.
~Tak jak myślałam, podnosząc się zniszczył kilka komórek, które poprzedniego dnia podleczyłam~ - Zebrała w swojej prawej dłoni zieloną czakrę, po czym przyłożyła do rany.
Ogarnęło go ciepłe i miłe uczucie wydobywające się z czakry kunoichi. Ulga i ukojenie, jednym słowem przyjemne doznanie. Pomyślał, że ma czyste intencje i Juugo nie kłamał mówiąc, że zajęła się jego obrażeniami. Jego wzrok powędrował w miejsce, gdzie dłońmi jeździła po jego ciele.
- Sasuke ugryź mnie, będzie Ci lepiej! – krzyknęła Karin wyciągając do niego rękę. Nie mogła znieść widoku jak ona bezkarnie go dotyka. Wyczuła w niej swoją rywalkę. Nie mogła dopuścić, by w jego oczach różowa wyszła na lepszą od niej, dlatego postanowiła walczyć o jego względy.
- Poradzę sobie bez tego – powiedział Uchiha, wiedząc, że takie leczenie jest dla niej szkodliwe i właśnie przez to nie może pozwalać sobie na częste korzystanie z tej usługi.
Na twarzy kunoichi pojawił się grymas niezadowolenia.
- Witamy wśród żywych, szefie – odezwał się białowłosy wstając z łóżka i posyłając mu uśmiech, którego mógłby mu pozazdrościć niejeden rekin. Kruczowłosy nie zareagował na wypowiedziane przez niego słowa, ale zwrócił się do niego w innej sprawie:
- Sprawdzaliście czy nikt nas nie śledził?
Po czym cała trójka twierdząco skinęła głową. Nie był jeszcze w pełni sił, dlatego zwrócił się do Karin, by ta skoncentrowała się, użyła swoich zdolności i wyszukiwała wokół jakiś nieproszonych gości. Juugo zaś polecił, żeby przeszedł się dookoła kryjówki i upewnił się czy nie ma nikogo w pobliżu. Suigetsu natomiast poszedł po coś do jedzenia dla niego i "doktorki". Gdy w pokoju zostali zupełnie sami odezwał się do różowowłosej:
- Po co to robisz?
Kąciki ust Haruno uniosły się do góry usłyszawszy te słowa. Wiedziała, że ją w końcu o to zapyta, lecz ona miała do niego więcej pytań, na które chciała uzyskać odpowiedzi. Nie wiedząc czemu postanowiła odpowiadać nieprecyzyjnie.
- Pamiętasz jak za czasów Drużyny 7 zawsze ratowałeś mnie w obliczu niebezpieczeństwa? To właśnie dlatego – odpowiedziała zadziornie.
- Ale to było w czasach kiedy byłem mieszkańcem Wioski Ukrytej w Liściach, a teraz jestem zbiegłym ninją rangi S. Członkiem Akatsuki. Mordercą… – podkreślił ostatnie słowa.
W jej oczach można było dostrzec żal i smutek taki sam, który towarzyszył jej w momencie, w którym Sasuke opuszczał wioskę. Nastała krótka cisza, którą to zakończyła mówiąc:
- Teraz mimo wszystko także mnie ocaliłeś. Nie pozostawiłeś mnie na pewną śmierć na polu walki, nie dopuszczając do tego abym spłonęła - zagadnęła. Chciała sprawdzić czy ta wersja wydarzeń naprawdę miała miejsce. Czekała na jego reakcję, uśmiechając się kokieteryjnie w stronę zdezorientowanego tymi słowami Uchihy. Sprawdzała jaki ma grunt pod stopami, testowała go.
Tak, to prawda, że wyciągnął ją z pola bitwy, ale nie wiedziała wszystkiego. Nie wiedziała, że ten patrząc na jej palące się ciało, pragnął jej śmierci. Domagał się, żeby ta zginęła w męczarniach dzięki jego czarnym płomieniom. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że posłużył się nią jako zwykłym zakładnikiem i uratował tylko po to, by stamtąd uciec. Dobrze wiedział, że Naruto pozwoli im się wycofać w obawie o życie przyjaciółki. Nazwał ją nawet swoją kartą przetargową. A ta dzięki swoim umiejętnością medyka ocaliła mu życie. Spuścił wzrok i skupił uwagę na jednym punkcie. Nie czuł się z tym dobrze, dlatego postanowił milczeć, nie miał zamiaru mówić jak było naprawdę. Zresztą po co miałby to robić, przy najbliższej okazji i tak będzie musiał się jej pozbyć, bez względu na to co zrobiła.
Zdziwiła go tylko jedna ważna rzecz. Sposób mówienia, wygląd, gestykulacje, wszystko dosłownie wszytko się w niej zmieniło. Nie pamiętał jej takiej jaka mu się obecnie przedstawiała. Miała długie, błyszczące włosy, sięgające aż do pasa, na tę chwilę spięte wysoko w koński ogon, by nie przeszkadzały jej w pracy. Mógł spokojnie stwierdzić, że była dobrze "wyposażoną" kobietą, kształt sylwetki zaokrąglił się tam gdzie powinien. Jej mowa ciała i delikatny głos ukazywały ją jako intrygującą i kuszącą kobietę. Jedyna cecha jaka w niej pozostała ze "starej Sakury" to duże soczyście zielone oczy, które potrafiły tak zaczarować, że nie szło od niej oderwać wzroku.
Po krótkiej chwili kunoichi zakończyła odbudowę komórek, po czym posmarowała miejsce maścią leczniczą i owinęła bandażem. Następnie poszła do łazienki, która sąsiadowała z pomieszczeniem, w którym się znajdowali, aby umyć ręce z nadmiaru kremu. Wytarła dokładnie obie dłonie w wiszący na drzwiach ręcznik, po czym skierowała się w stronę leżącego Uchihy. Usiadła na brzegu łóżka, po czym położyła rękę na jego policzku, a palcami rozszerzyła powieki jego lewego oka. Kruczowłosy kiedy zorientował się co ma zamiar zrobić gwałtownie wyrwał się jej z uścisku i odepchnął od siebie.
Patrzyła na niego oszołomionym wzrokiem, nie wiedząc czemu ją tak potraktował. Przecież chciała obejrzeć tylko jego oczy, z których to dzień wcześniej płynęła krew. A, że wczoraj zajmowała się najpoważniejszymi ranami, to dzisiaj mogła zająć się tymi mniej poważnymi.
- Z oczami wszystko w porządku. Daj mi już spokój – warknął do różowej, po czym rzucił w jej stronę zimne spojrzenie. Tak chłodne, że aż ciarki przeszły po jej plecach.
- Ja tylko chciałam… - wymamrotała pod nosem, ale nie było jej dane dokończyć, bo w tej właśnie chwili do pokoju wszedł Suigetsu trzymając w rękach dwie tacki ze śniadaniem. Zaczął przyglądać się całemu zajściu i widząc tę dwójkę razem na łóżku powiedział:
- Czyżbym w czymś przeszkadzał?
- Czego tu chcesz?! – krzyknął wściekle Uchiha w jego stronę.
- Przecież zrobiłem to co mi kazałeś - z początku próbował się tłumaczyć, ale w końcu doszło do niego, że hebanowe tęczówki tak naprawdę nie były skierowane w jego stronę, tylko na kogoś za nim. Odwrócił się powoli i niepewnie. Zobaczył postać wyłaniającą się z sufitu...
___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
No i kolejny rozdział za nami. Trochę długo na niego się czekało, ale miałam kompletny brak motywacji. Nie wiem co się ze mną działo xD Postaram się już nie dopuścić do tak długiej przerwy między postami.
Bardzo proszę o komentarze i wyrażenie swojej opinii, to naprawdę zachęca do działania i dodaje wielkiego kopa i weny ^^
Pozdrawiam Anna
Brak motywacji powiadasz? Ja już o to zadbam, by ten brak motywacji odszedł i nigdy nie wrócił! Ale w sumie Ty masz brak motywacji, a ja lenia. Dopełniamy się xD
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jakoś tak dziwnie mi się czyta o tym, że członkowie Taki tak miło traktują Sakurę. Chociaż może, nie dziwnie.... Inaczej. Ale nie mówię, że źle. Na pewno ciekawie. Ale widzę, że Karin już małymi kroczkami pokazuje na co ją stać. Tak w ogóle Suigetsu jest tu taki słodki. Nie wiem czemu tak sądzę haha xD Tak po prostu. I jeszcze tak zwraca się do Sasuke "szefie". Jak takie seksowne sekretarki. Przepraszam, to przez to słońce...
Podobał mi się ten opis Sakury. Zwłaszcza to, że wzięłaś pod uwagę nie tylko wygląd ale właśnie sposób mówienia i gestykulacje. Zawsze spotykałam się tylko właśnie w zmianie polegającej na wyglądzie. Fajnie też, że wzięłaś pod uwagę wątek czasów drużyny 7.
Powiem, że bardzo mnie zaciekawiłaś reakcją Sasuke na próbę uleczenia jego oczu. Tak samo tą końcówkę. Mam pewne podejrzenia co do tej postaci. Jednak na razie zostawię to dla siebie. Nie chcę się na wszelki wypadek zbłaźnić xD Ale napiszę przy następnym rozdziale, czy moje przypuszczenia były dobre. Także mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny.
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Ojjj żadnego lenia! Zaraz wpadnę do Ciebie i go wygonię! xD
UsuńTak, w Karin powoli będzie się gotowało, więc nie licz na to, że będzie dobroduszna xD
Bardzo lubię Suigetsu, więc na pewno odegra jakąś ważniejszą rolę.
Czasy przeszłe będą częściej brane pod uwagę. Na pewno w tym będzie tkwić jakiś klucz ^^
Parę rozdziałów mam już napisanych, ale muszę jeszcze zrobić drobne poprawki i dopisać kilka akapitów, więc dokładnie nie wiem kiedy pojawi się następna notka, ale nie trzeba będzie na nią długo czekać ;3
Pozdrawiam!
Dziękuję za przegonienie lenia! Rozdział właśnie się pojawił. Mam nadzieję, że u Ciebie też szybko się pojawi. :3
UsuńBardzo przepraszam, że mnie tu wcześniej nie było. Ostatnio ogarnęła mnie niechęć do jakiegokolwiek pisania i przez to tak wszystko i wszystkich zaniedbuję.
OdpowiedzUsuńRozdział mi się bardzo podoba. Karin jak widzę zwęszyła nową przeciwniczkę, och powinna już zacząć trzęść portkami. :D
Saki, seksi pani doktor. Hihih xd
Czemu Sasek nie chce się do końca zbadać, co z jego pięknymi paczydłami??" :(
Ach te skrzyżowane spojrzenia Sakury i Sasuke... Kocham ten fragment!!!
I chce takich więcej, dużo więcej!!
Sasek powinien ją po rękach całować za uratowanie życia!
Dobra ja już kończe lepiej, by się całkiem nie poniżyć, ale ( i w tym momencie ci grożę) wróce tu jeszcze i nie oklasowych omieszkam zostawić po sobie komcia!
Wysyłająca wenę Paulina.
Zauważyłam, że na wszystkich blogach SasuSaku jest teraz zastój, więc nie tylko nas dopadł leń ;)
UsuńCieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Spróbuję Cię nie zawieść i następny rozdział opublikuję do końca tego tygodnia ;3
Dziękuję bardzo za wenę, porządnie ją wykorzystam :D
Pozdrawiam Anna
Zafascynowałaś mnie ^^ .
OdpowiedzUsuńZauważyłam,że na wszystkich blogach Sasuke jest zmieniony. Z mordercy robi się z niego lalusia,albo kochasia,beznadzieja totalna.
Cieszę się,że u Ciebie Uchiha jest jak najbardziej sobą ^^ .
No i piszesz z perspektyw różnych postaci. Dzięki temu czytanie opowiadania nie nudzi się i możemy poznać uczucia innych. :).
No cóż,jestem ciekawa,jak to dalej będzie ^^ .
Zapraszam do siebie na : http://reszta-jest-milczeniem.blogspot.com/
Również SasuSaku ^^
Pozdrawiam,Shana.
Cześć :)
UsuńCieszę się, że podoba Ci się mój sposób pisania. Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach również Cię zaciekawię.
Ja także nie przepadam, gdy za bardzo odbiega się od prawdziwych charakterów postaci. A zwłaszcza dotyczy to Sasuke, który bądź co bądź jest zwykłym mordercą i zdrajcą :P
Wpadłam do Ciebie i pozostawiłam po sobie ślad ;)
Pozdrawiam Anna